Ustawianie Hunta w rzędzie z najlepszymi w MMA świadczy o nieznajomości rzeczy. Że też trzeba dziesiątki razy to samo pisać - Hunt NIE JEST czołowym zawodnikiem PRIDE. Każdy kto trochę wie na temat tego sportu zobaczy od razu, że dostawał bardzo charakterystycznych przeciwników (mowa tu o tych, z którymi wygrał) - ze słabym parterem, nastawionych raczej na stójkę (wyjątek: Bobish). Silva za późno się połapał, żeby zejść na glebę i wcześniej oberwał. Dlatego przegrał. Mirko zrezygnował z parteru i to był jego błąd (o ile w ogóle faktycznie przegrał walkę na nogach). A Nishijima jest jeszcze większym leszczem na ziemi niż Hunt, więc nie miał wyboru. Owszem, na papierze to wygląda imponująco: wygrane z Silvą i Crocopem. Ale prawda jest nieco mniej wesoła. Hunt przegrałby z każdym przyzwoitym parterowcem (z Yoshidą zresztą tak to się skończyło...a tak naprawdę to nie brakowało tak dużo, by i ten klocowaty Bobish go pokonał). Myślę, że nawet z Mirkiem by dostał, gdyby ten tylko zechciał wykorzystać swe umiejętności
BJJ. A to zdanie, że Hunta bardzo trudno obalić...hahahaha
Sorry, ale choć Mark Hunt to wspaniały fighter (jeśli idzie o stójkę) z super twardą głową i ogólnie bardzo fajny gość to jednak jak by nie patrzeć nie jest on czołowym fighterem PRIDE!
Co do Aleksandra - można mieć owszem wątpliwości, bo jeszcze niczego szczególnego nie zwojował. I na pewno nie jest ścisłą czołówką. Ale też na bank jest wyżej od Hunta, którego tak tu chętnie się klasyfikuje jako elitę! Myślę, że Rosjanin nigdy nie dojdzie choćby do połowy sukcesów brata, ale jest to solidny zawodnik z porządnymi i wszechstronnymi umiejętnościami oraz dobrymi warunkami fizycznymi. TOP 10 bez wątpienia
Zmieniony przez - Kilbian w dniu 2006-04-12 20:14:46