Pierwszy mój post
Mój problem to moja beczka. Ogólnie jestem szcupły, chude rączki, nogi jak patyki, tylko brzuch wystaje przed nos. Mam 27lat, mierze 179cm i waga oscyluje około 76-77kg. W pasie mam około 95cm (sic!), a biceps klata itd to porażka (czytaj badyle). I teraz cały pic polega na tym żeby "to co na dole poszło do góry". Wkońcu chciałbym wyglądać jak człowiek. Wszysyko fajnie, dieta, cwiczenia itd, tylko obawiam się że mimo wszystko będę chudnąć nie tylko w brzuchu, ale na całym ciele. Nie wiem czy są jakieś sposoby, by jakoś chociaż powstrzymać chudnięcie reszty ciała (spalanie tych resztek mięśni które są). Raz czytam że u nowicjuszy jest to możliwe, innym razem że nie ma możliwości, najpierw redukcja, potem budowa. No i właśnie, co tu zrobić, żeby nie nastąpiła sytuacja, że schudne na całym ciele a beczka, nie daj Boże, nie zjedzie z 10cm.
Myślałem o czymś takim:
3x w tyg siłownia (tylko cholercia, co robić na tej siłce - ostro ładować czy co?), po siłowni ćwiczenia HIIT na rowerze (Tyka w jakimś temiacie pisze, że to lepsze niż areoby), codziennie 6-stka Pana W., no i dieta.
Co do diety to nie stać mnie na jakieś specjalne wynalzki, więc generalnie chodziłoby tylko o nie przekraczania jakiejś ilości kalorii (2500 jak sobie policzyłem).
Jeśli macie doświadczenie w gubieniu beczki, bez większych kosztów na całym ciele, to piszcie proszę, bo się ludzie ze mnie śmieją (zresztą jest z czego). Pozdrawiam
20cm w pasie do wywalenia