15. Czekolada poprawia sprawność umysłową
Zarówno gorzka, jak i mleczna czekolada mogą poprawiać sprawność mózgu - wskazują najnowsze badania amerykańskie.
"Czekolada zawiera wiele substancji stymulujących, jak
teobromina, fenetylamina (fenyloetyloamina) i kofeina" -
powiedział doktor Bryan Raudenbush z Wheeling Jesuit University w
Wirginii Zachodniej. "Już wcześniej było wiadomo, że substancje te
same z siebie zwiększają czujność i uwagę; odkryliśmy, że poprzez
spożywanie czekolady można uzyskać efekt stymulacji i nasilenia
funkcji umysłowych" - wyjaśnił.
Aby zbadać skutki oddziaływania na mózg różnego typu czekolady,
Raudenbush i jego zespół podawali ochotnikom podzielonym na cztery
grupy 85 gramów czekolady mlecznej, 85 gramów czekolady czarnej,
85 gramów czekoladopodobnego wyrobu z chleba świętojańskiego
(Ceratonia siliqua, której miąższ stosuje się m.in jako namiastkę
czekolady). Grupie kontrolnej nie podawano nic.
Po 15 minutach od podania czekolady lub chleba świętojańskiego
uczestnicy eksperymentu poddawani byli różnorodnym testom
neuropsychologicznym, badającym zdolności poznawcze, w tym pamięć,
czas reakcji, czas uwagi i zdolność rozwiązywania problemów.
"Okazało się, że osoby, które zjadły czekoladę mleczną najlepiej
zapamiętywały słowa i bodźce wzrokowe, w porównaniu z innymi
grupami" - powiedział Raudenbush. Lepszą kontrolę impulsów i
lepszy czas reakcji powiązano ze spożywaniem zarówno czekolady
mlecznej, jak i ciemnej.
Jak uważa Raudenbush, niektóre substancje odżywcze uwalniające
się z czekolady mogą zwiększać przepływ krwi w mózgu i w ten
sposób poprawiać jego funkcjonowanie.
16. Mądrzej jest biegać zbiorowo
Bieganie i inne ćwiczenia fizyczne lepiej wpływają na mózg, gdy odbywają się w towarzystwie innych osób - informuje "Nature Neuroscience". Na podstawie badań na szczurach, naukowcy z Princeton University uważają, że kontakty społeczne znoszą negatywny wpływ ćwiczeń na aktywność mózgu.
Wiadomo, że bieganie podwyższa poziom kortykosteronu - hormonu
stresu, który z kolei zmniejsza tworzenie się nowych komórek mózgu
w procesie zwanym neurogenezą. Jednocześnie aktywność fizyczna
polepsza orientację przestrzenną i poprawia komunikowanie się
komórek mózgowych - neuronów.
Aby dokładniej zbadać zjawiska zachodzące w mózgu podczas wysiłku
fizycznego, naukowcy przeprowadzili zbiorowy wyścig dorosłych
szczurów oraz szczurze biegi indywidualne.
Okazało się, że pod wpływem biegania nowe komórki nerwowe
powstawały we wzmożonym tempie tylko gdy szczury biegały w
grupach. U szczurów biegających samotnie wytwarzanie nowych
neuronów było zmniejszone. Poziom hormonu stresu był podwyższony w
obu grupach, jednak tylko u samotnie biegających zaobserwowano
jego szkodliwy wpływ.
Podczas biegów w pojedynkę poziom kortykosteronu był wyższy niż
u szczurów biegających grupami. Dopiero długotrwały bieg
pojedynczego szczura wywierał na niego korzystny wpływ, podobny do
zjawiska zachodzącego u szczurów biegających razem na krótszym
dystansie.
17. Można przewidzieć to, co zapamiętasz
Można przewidzieć, które z mających dopiero nastąpić wydarzeń zostanie dobrze zapamiętane - twierdzą naukowcy na łamach "Nature Neuroscience". Naukowcy z University College w Londynie analizowali pracę mózgu za pomocą elektroencefalografii (EEG).
Okazało się, że aby przechować nowe informacje, mózg musi się odpowiednio przygotować -zmobilizować swoje zasoby nie tylko w momencie otrzymania nowych informacji, ale i kilka sekund wcześniej.
Badanym osobom, tuż przed pokazaniem słowa do zapamiętania,
zapowiadano, czy chodzi o coś żywego, czy pierwsza i ostatnia
litera są w porządku alfabetycznym lub co dane słowo znaczy. Nie
byli uprzedzani, że mają cokolwiek zapamiętywać
Okazało się, że aktywność elektryczna mózgu była odmienna po
zapowiedzi i przed zaprezentowaniem słowa. Jeśli aktywność nad
czołowymi obszarami mózgu tuż przed pokazaniem obiektu była
wysoka, było prawdopodobne, że będzie on pamiętany ponad 50 minut
później, mimo wykonywania w tym czasie serii innych testów. Jeśli
natomiast napięcie było niższe, badani mieli mniejsze szanse na
zapamiętanie.
Wcześniej uważano, że ważna dla zapamiętywania jest aktywność
mózgu nie przed, ale po wydarzeniu. Bliższe poznanie mechanizmów
związanych z przygotowaniem mózgu do procesu zapamiętywania może
pomóc osobom z zaburzeniami pamięci.
Jak żartuje kierujący badaniami dr Leun Otten, badania
przypominają nieco jasnowidzenie - można przewidzieć, czy dana
osoba zapamięta słowo zanim je w ogóle zobaczy.
18. Hormon pobudzający apetyt poprawia pamięć
Grelina, hormon wydzielany przez pusty żołądek i pobudzający apetyt, sprzyja lepszemu zapamiętywaniu - zaobserwowali naukowcy amerykańscy. Zdaniem autorów pracy na łamach pisma "Nature Neuroscience", odkrycie to wskazuje, że w czasie głodu nasze zdolności do uczenia się i zapamiętywania mogą być lepsze właśnie dzięki grelinie.
Grelina jest wydzielana przez komórki pustego żołądka do
krwiobiegu. Po dotarciu do mózgu hormon działa na komórki nerwowe
w podwzgórzu i w ten sposób pobudza apetyt.
Białka receptorowe, za pośrednictwem których grelina działa na
neurony, znajdują się też w innych częściach mózgu. Ale nie
wiadomo, jakie dokładnie funkcje hormon tam spełnia.
Najnowsze doświadczenia naukowców z Uniwersytetu Yale w New Haven
wskazują, że oprócz przemiany materii grelina może też regulować
procesy uczenia się.
Myszy, którym wyłączono gen kodujący ten hormon, miały o 25 proc.
mniej połączeń nerwowych w hipokampie, strukturze mózgu
odgrywającej ważną rolę w zapamiętywaniu. Jednocześnie gryzonie
przyswajały gorzej niż normalne myszy informacje na temat nowego
środowiska.
Z kolei wstrzykiwanie zwykłym myszom dodatkowej greliny,
sprzyjało powstawaniu nowych połączeń w hipokampie. Co więcej,
zwierzęta szybciej uczyły się i uzyskiwały znacznie lepsze wyniki
w testach pamięciowych.
Zdaniem autorów pracy, wyniki te wskazują, że grelina łączy
procesy przemiany materii z wyższymi czynnościami mózgu. Być może
w przyszłości zaowocuje to nowymi metodami wspomagania procesów
uczenia się i zapamiętywania.
Badania te pokazują, w jak nieoczekiwany sposób na aktywność
mózgu mogą wpływać różnorodne procesy zachodzące w całym
organizmie
19. Mała cząsteczka reguluje procesy uczenia się
Mała cząsteczka zapisana w tzw. niekodującym DNA wpływa na połączenia między neuronami i w ten sposób może regulować procesy uczenia się i zapamiętywania - wykazali naukowcy z USA. Artykuł na ten temat zamieszcza tygodnik "Nature".
Chodzi tu o całkiem niedawno odkryte cząsteczki miRNA (mikroRNA),
które są zapisane w tzw. niekodującym DNA, tj. nie zawierającym
informacji o białkach.
Wcześniej uważano, że te fragmenty DNA nie pełnią żadnych
istotnych funkcji. Jednak badania ostatniej dekady dowiodły, że
jest inaczej. Okazało się m.in., że różne elementy tego DNA
regulują aktywność genów.
Tak jest właśnie w przypadku cząsteczek miRNA, które hamują
aktywność różnych genów u roślin, zwierząt i ludzi. W ten sposób
wpływają na podziały oraz wzrost komórek, a co za tym idzie,
regulują rozwój organizmów. Wiadomo też, że biorą udział w
powstawaniu nowotworów złośliwych.
Teraz naukowcy ze Szpitala Dziecięcego w Bostonie wykazali, że
jedna z cząsteczek miRNA, nazwana miR-134, wpływa na rozwój i siłę
połączeń między neuronami - tzw. synaps. Są to miejsca kontaktu
neuronów, przez które przekazywane są informacje w postaci
impulsów elektrycznych.
Zdolność mózgu do tworzenia i przebudowy synaps (tzw.
plastyczność synaptyczna) jest podstawą procesów uczenia się i
zapamiętywania u ludzi i zwierząt. Pozwala im reagować na bodźce
płynące ze środowiska. Dzięki wzmacnianiu jednych, a eliminowaniu
czy osłabianiu innych połączeń, możliwe jest utrwalanie ważnych
informacji i pozbywanie się niepotrzebnych.
Wpływając na siłę połączeń synaptycznych miR-134 może więc
modyfikować procesy uczenia się i zapamiętywania w odpowiedzi na
bodźce zewnętrzne, wyjaśniają naukowcy.
Doświadczenia, które badacze prowadzili na szczurach, dowiodły,
że miR-134 hamuje wzrost specyficznych uwypukleń na dendrytach,
drzewiastych wypustkach neuronów. Uwypuklenia te noszą nazwę
kolców dendrytycznych i biorą udział w tworzeniu synaps.
W obecność miR-134, objętość kolców znacznie spadała, natomiast
zablokowanie miR-134 powodowało ich wzrost.
Jak przypominają naukowcy, rozmiar kolców na dendrytach ma
związek z jakością synaps. Gdy kolce sa mniejsze to połączenie
synaptyczne słabsze i odwrotnie. Najnowsze wyniki sugerują więc,
że miR-134 powoduje osłabienie synaps.
Okazało się ponadto, że działanie miR-134 polega na hamowaniu
aktywności genu Limk1, który pobudza wzrost kolców na dendrytach.
Pobudzanie komórek nerwowych za pomocą czynnika wzrostu neuronów -
BDNF niwelowało wpływ cząsteczek miRNA i prowadziło do
uaktywnienia genu Limk1. W konsekwencji kolce na dendrytach
powiększały się.
"Zdaje się, że odkryliśmy nowy mechanizm regulacji pracy mózgu" -
komentuje biorący udział w badaniach dr Michael Greenberg.
Zdaniem badacza, nowa metoda może być w przyszłości wykorzystana
do poprawy wydolności naszego mózgu. "Pojedynczy neuron może
tworzyć tysiące połączeń synaptycznych. Gdyby udało się wybiórczo
kontrolować procesy zachodzące w obrębie jednej synapsy, bez
wpływu na inne, można by znacznie zwiększyć zdolność mózgu do
przechowywania informacji lub też jego zdolności matematyczne" -
spekuluje Greenberg.
Badacz podejrzewa też, że zaburzenia w pracy miR-134 mogą
przyczyniać się do opóźnienia rozwoju umysłowego oraz do różnych
schorzeń, którym towarzyszy spadek zdolności uczenia się. Obecnie
wiadomo na przykład, że utrata genu Limk1 ma związek z
wystąpieniem zespołu Williamsa, poważnego schorzenia, któremu
towarzyszy opóźnienie umysłowe.
20. Jedzenie z fast-foodu osłabia pamięć
Tłuste pokarmy typu fast-food mogą pogarszać pamięć i intelekt - przynajmniej u gryzoni - o wynikach amerykańskich badań informuje serwis "New Scientist".
Badania zostały przeprowadzone przez zespół z Medical School of
South Carolina. Przez kilka tygodni żywiono szczury pokarmem,
który ze względu na wysoką zawartość "złych" tłuszczów, w tym
kwasów tłuszczowych typu trans i cholesterolu oraz niską cennych
substancji odżywczych, można porównać do jedzenia z fast-foodów.
Okazało się, że tak karmione szczury dużo słabiej niż szczury na
zwykłej diecie, zapamiętywały nowe informacje, np. położenie
platform, na których można odpocząć w labiryncie wodnym. Robiły
przez to więcej błędów.
Badania na mózgach zwierząt ujawniły zmiany w strukturze
nazywanej hipokampem. Odpowiada on za uczenie się i pamięć.
Ponadto w mózgach szczurów rozwijał się stan zapalny.
"Te badania wskazują, że
dieta wysokotłuszczowa może obniżać
intelekt" - komentuje biorąca udział w badaniach Ann-Charlotte
Granholm z Medical University of South Carolina. Badaczka nie
potrafi jednak ocenić, czy obserwowane u zwierząt zmiany są trwałe
czy przejściowe.
Zdaniem badaczy, za pogorszenie zdolności uczenia się i
zapamiętywania odpowiadają w dużym stopniu kwasy tłuszczowe typu
trans. Jest to grupa związków tłuszczowych obecnych w dużych
ilościach w oleju słonecznikowym, margarynie, majonezie czy
wypiekach cukierniczych. Są one chętnie wykorzystywane przez
producentów żywności, gdyż zwiększają trwałość produktów. W
organizmie kwasy trans sprzyjają powstawaniu "złego" cholesterolu,
który bierze udział w rozwoju miażdżycy naczyń.
Granholm podkreśla, że gdy szczury karmiono dietą bogatą głównie
w olej sojowy, który ma niską zawartość kwasów tłuszczowych trans,
szczury nie miały problemów z pamięcią.
Naukowcy zaprezentowali swoje wyniki na dorocznym spotkaniu
Towarzystwa Neurobiologii w San Diego.
21. Cholesterol służy inteligencji
dział: sesja
Wysoki poziom cholesterolu może sprzyjać sprawności umysłowej - donosi najnowszy numer pisma "Psychosomatic Medicine".Tak przynajmniej wynika z danych zbieranych przez 18 lat w zasłużonym już dla nauki badaniu o nazwie Framingham Heart Study, które objęło trzy pokolenia uczestników.
Rezultaty tego studium przyczyniły się m.in. do tego, że
cholesterol zyskał w ostatnich dekadach złą sławę. Większość
doniesień naukowych kładzie nacisk na jego związek z ryzykiem
chorób układu krążenia - miażdżycy naczyń, nadciśnienia, zawału
serca czy udaru mózgu.
Najnowsze wyniki badań amerykańskich sugerują jednak, że to, co
złe dla serca, może być dobre dla mózgu.
Naukowcy z Uniwersytetu w Bostonie zaobserwowali, że osoby z
wyższym stężeniem cholesterolu we krwi mają lepsze wyniki w
testach oceniających pamięć czy zdolność koncentracji, niż
pacjenci z naturalnie niskim poziomem tego związku. W analizie
uwzględniono czynniki, które mogły zaciemnić ostateczne rezultaty,
jak np. rodzaj diety uczestników, stosowanie leków obniżających
cholesterol, palenie papierosów i picie alkoholu.
Zdaniem autorów pracy, najnowsze obserwacje mogą wynikać z faktu,
że cholesterol jest ważnym elementem błon komórek nerwowych, pełni
ważną rolę w rozwoju mózgu i reguluje pracę neuronów.
Badacze zaznaczają jednocześnie, że ich wyniki nie odnoszą się do
osób leczonych z powodu niebezpiecznie wysokiego stężenia
cholesterolu we krwi i nie powinny być traktowane jako zachęta do
odstawienia terapii. Nie zmieniają bowiem faktu, że wysoki poziom
tego związku jest poważnym czynnikiem ryzyka chorób serca. Poza
tym, na razie nie wiadomo, czy i jak leki obniżające cholesterol
wpływają na sprawność umysłową.
22. Cynk poprawia sprawność umysłową
Cynk dodawany do posiłków wzmacnia pamięć i poprawia koncentrację uwagi u młodzieży -wskazują najnowsze badania amerykańskie. Jak wynika z informacji zamieszczonej na stronach serwisu internetowego "EurekAlert", cynk może wywierać korzystny wpływ na umysł niezależnie od tego, czy młodzi ludzie cierpią na jego niedobory w organizmie, czy nie.
Najnowsze badania przeprowadzono w grupie 209
(111 dziewczynek i 98 chłopców) z amerykańskich szkół. Przez
kilkanaście tygodni dzieci wypijały 5 razy w tygodniu porcję soku
z dodatkiem 10 mg (miligramów) bądź 20 mg glukonianu cynku. Jedna
grupa piła sok bez dodatków. Uczestnicy nie mieli pojęcia, do
której grupy należą.
Na początku i na zakończenie badań uczniowie przeszli serię
testów oceniających zdolności umysłowe, takie jak koncentracja
uwagi, zdolności pamięciowe, umiejętność rozwiązywania problemów i
sprawdzian zdolności ruchowych.
Sami uczniowie, ich rodzice i nauczyciele wypełniali też ankiety
na temat zdolności umysłowych, społecznych i sprawności fizycznej
badanej młodzieży oraz jej wyników w nauce.
Okazało się, że nastolatki, których codzienna dieta była
wzbogacona o 20 mg cynku, poprawiły wyniki w testach na
koncentrację uwagi, zdolności pamięciowe i szybkość reakcji.
Natomiast u młodzieży, która piła sok bez dodatku cynku lub z
dawką 10 mg, nie odnotowano wyraźnej poprawy. Zdolności społeczne
i ruchowe nie poprawiły się w żadnej grupie.
Analiza krwi wykonana na początku doświadczenia ujawniła, że
poprawa zdolności umysłowych nie była uzależniona od poziomu cynku
w organizmie badanych.
Zdaniem autorów pracy, w przyszłości wyniki te mogą doprowadzić
do zmian zaleceń odnośnie dziennych norm spożycia cynku przez
młodzież.
Według prowadzącego badania dra Jamesa G. Penlanda, jest to o
tyle ważne, że niedobory cynku u młodzieży nie są wcale rzadkie,
nawet w krajach dobrze rozwiniętych, takich jak USA. Ma to związek
z szybkim tempem wzrostu i niezdrowymi nawykami żywieniowymi tej
grupy wiekowej.
23. Leki nasercowe mogą pomagać przy udarze mózgu
Otrzymywane z roślin związki, takie jak digoksyna, mogą nie tylko pomagać chorym na serce, ale i chronić mózg przed niedoborem tlenu w razie udaru - informuje pismo "Proceedings of the National Academy of Sciences".
Naukowcy z Duke University Medical Center (Karolina Północna)
sprawdzali ochronne działanie wielu związków chemicznych na
skrawkach szczurzego mózgu pozbawionych tlenu i glukozy. Takie
warunki przypominają skutki udaru mózgu.
Jednym ze związków, które wykazały działanie ochronne, okazała
się neriifolina, uzyskana z żółtego oleandra. Chroniła ona neurony
przed obumarciem, nawet gdy podano ją późno - po kilku godzinach.
Ze względu na podobieństwo do neriifoliny, wypróbowano także na
myszach otrzymywaną z naparstnicy digoksynę i digitoksynę. Oba te
związki są od dziesięcioleci stosowane w przypadku niewydolności
krążenia oraz arytmii. Podobnie jak inny lek nasercowy - quabaina
(otrzymywana z afrykańskich lian) substancje te wykazały działanie
ochronne, co prawda nie tak silne jak neriifolina.
Ponieważ digoksyna, digitoksyna i quabaina są już stosowane jako
leki, rozszerzenie wskazań do ich użycia nie powinno być trudne -
uważają autorzy badań. Jednak już wiele leków chroniących przed
udarem zawiodło pokładane oczekiwania. Choć u zwierząt wyniki były
zachęcające, badania kliniczne na ludziach nie doprowadziły do
wprowadzenia nowych metod do praktyki.
24. Łożysko kluczem do autyzmu?
Zmiany w łożysku mogą być najwcześniejszymi objawami autyzmu u dziecka, uważają naukowcy z USA. Autorzy artykułu na łamach pisma "Biological Psychiatry" liczą, że ich odkrycie pomoże już przy porodzie diagnozować to poważne zaburzenie rozwoju.
Obecnie autyzm jest standardowo rozpoznawany w wieku dwóch lat
lub później, na podstawie nietypowych zachowań dziecka, jak brak
prób komunikacji z innymi ludźmi, stereotypowe, powtarzalne ruchy
ciała, problemy z naśladowaniem innych i uczeniem się.
W zasadzie pod pojęciem autyzmu kryje się całe spektrum zaburzeń
rozwoju, które różnią się nieco objawami i ich nasileniem. Z tego
między innymi powodu naukowcy do tej pory nie potrafią wyjaśnić
przyczyn autyzmu. Podejrzewają natomiast udział różnych czynników
genetycznych, jak również czynników działających w życiu
prenatalnym.
Wczesne wykrywanie zaburzeń autystycznych jest bardzo ważne, gdyż
umożliwia szybsze podjęcie leczenia i zwiększa szansę na poprawę
stanu małego pacjenta - jego zdolności nawiązywania kontaktów,
komunikacji i uczenia się. Dlatego naukowcy poszukują obecnie
takich cech autyzmu, które pozwolą go wykrywać jeszcze zanim
dziecko ukończy rok życia.
Najnowsze odkrycia badaczy z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Yale
rodzą nadzieję, że będzie to możliwe już podczas porodu, dzięki
analizie struktury łożyska. Jest to specjalna struktura, za
pośrednictwem której zarodek pobiera od matki potrzebne mu do
życia składniki pokarmowe i tlen, a oddaje produkty przemiany
materii.
Naukowcy przebadali pod mikroskopem strukturę łożysk uzyskanych w
czasie porodu 13 dzieci, u których później stwierdzono zespół
Aspergera, określany jako łagodna postać autyzmu. Porównano je z
łożyskami 61 zdrowych dzieci (grupa kontrolna).
Okazało się, że łożyska dzieci z autyzmem 6-krotnie częściej
miały nietypowe inkluzje, w porównaniu z łożyskami grupy kontrolnej.
Zmiany dotyczyły tej części łożyska, która jest zbudowana z
komórek zarodka, nazywanej trofoblastem. Jak wyjaśniają naukowcy,
są one efektem nieprawidłowego wzrostu komórek, powodującego
fałdowanie się warstw trofoblastu.
"Dotychczas wiedzieliśmy, że inkluzje w łożysku występują
częściej u dzieci z pewnymi wadami genetycznymi, np. z
nieprawidłowościami w chromosomach. Nie mieliśmy jednak pojęcia,
że podobne zmiany mają związek z autyzmem" - komentują autorzy
pracy. Ich zdaniem, odkrycie to potwierdza udział czynników
genetycznych w rozwoju tej choroby.
Teraz naukowcy planują powtórzyć podobne badania na większej
grupie dzieci. Chcą dokładniej zbadać biologiczny mechanizm
powstawania wtrętów w łożysku.
"Jeśli potwierdzimy wyniki naszych badań, to w przyszłości
obecność trofoblastu z inkluzjami, przy braku jakichkolwiek
widocznych nieprawidłowości w chromosomach, można będzie uważać za
wskaźnik ryzyka autyzmu u dziecka" - komentuje biorący udział w
badaniach Fred R. Volkmar. Zdaniem badacza, takie dziecko będzie
można wcześniej poddać obserwacji lekarskiej, by ustalić obecność
objawów typowych dla zaburzeń autystycznych.
25. Nowa era w leczeniu wczesnego raka sutka
Rak piersi jest najczęściej występującym u kobiet nowotworem złośliwym. Tak, jak w przypadku innych nowotworów, szczególnie ważne jest prawidłowe leczenie go we wczesnej fazie rozwoju.
Nieleczony, lub zbyt późno wykryty rak piersi, w samej Polsce prowadzi co roku do tysięcy tragedii: większość chorych Polek musi poddać się amputacji piersi, a niemal połowa pacjentek umiera.
NICE (National Institute of Health and Clinical Excellence) to brytyjski opiniotwórczy instytut rządowy, zajmujący się oceną jakości leczenia i przygotowaniem zaleceń medycznych. Jego decyzje mają wpływ na praktykę kliniczną nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale także w wielu innych krajach. Pod koniec maja bieżącego roku NICE opublikował wstępne zalecenia, według których standardowym lekiem w leczeniu wczesnego, hormonozależnego nowotworu sutka u kobiet po menopauzie powinny być inhibitory aromatazy - zamiast stosowanego standardowo od trzydziestu lat tamoksyfenu. Jeśli końcowy dokument NICE pozostanie niezmieniony, to inhibitory aromatazy – leki stanowiące znaczący postęp w leczeniu wczesnego raka sutka, będą refundowane przez NHS (odpowiednik polskiego Narodowego Funduszu Zdrowia) już od listopada tego roku. Decyzja NICE zapewne zachęci brytyjskich specjalistów do szerszego stosowania leków z tej grupy, co powinno przełożyć się na zwiększenie skuteczności leczenia tego nowotworu w Anglii i Walii.
Narodowy Instytut Zdrowia dysponuje przekonującymi dowodami, że inhibitory aromatazy stosowane bezpośrednio po operacji, wykazują wyższą skuteczność w porównaniu z tamoksyfenem. Oznacza to zwłaszcza zmniejszenie ryzyka nawrotu choroby oraz poprawę w zakresie czasu przeżycia wolnego od choroby, co poprawia rokowanie odnośnie przeżycia chorych. U pacjentek już leczonych tamoksyfenem zmiana terapii najszybciej, jak to jest możliwe, na inhibitory aromatazy również pozwoli na uzyskanie znacznej poprawy klinicznej. Istotne jest, aby leczenie zmienić możliwie szybko, gdyż ryzyko nawrotu raka jest największe w ciągu dwóch pierwszych lat.
Wstępne zalecenia NICE opierają się na siedmiu badaniach klinicznych. Najważniejszym z nich jest największe na świecie badanie w raku piersi - ATAC (Arimidex®, Tamoxifen, Alone or in Combination), które dotyczyło stosowania anastrozolu i tamoksyfenu pojedynczo i w terapii skojarzonej. Potwierdzono w nim znaczącą przewagę anastrozolu (Arimidex) nad tamoksyfenem. Anastrozol zmniejszał ryzyko nawrotu choroby o 26%, a ryzyko pojawienia się nowotworu w drugiej piersi o 53% - w porównaniu do tamoksyfenu.
Arimidex firmy AstraZeneca jest w Polsce jedynym inhibitorem aromatazy zarejestrowanym w leczeniu uzupełniającym zamiast tamoksyfenu u kobiet z wczesnym hormonowrażliwym rakiem piersi po menopauzie. Lek ten jest jednocześnie najdokładniej przebadanym inhibitorem aromatazy. Przełomowe znaczenie leku doceniła znana światowa firma konsultingowa Frost & Sullivan, która uhonorowała AstraZeneca wyróżnieniem: „Produkt Roku Przemysłu Farmaceutycznego 2005”.
Dokument NICE rekomendujący stosowanie inhibitorów aromatazy zamiast tamoksyfenu jest zgodny z zaleceniami amerykańskimi opublikowanymi w raporcie American Society of Clinical Oncology (ASCO).
W swoim raporcie NICE zwraca uwagę również, jak ważna jest dyskusja lekarza prowadzącego z chorym na temat wyboru opcji leczenia, a także działań niepożądanych i komfortu życia. Ostateczne brzmienie dokumentu NICE, dotyczącego rekomendacji inhibitorów aromatazy w leczeniu uzupełniającym hormonozależnego nowotworu sutka, zostanie opublikowane najwcześniej w listopadzie 2006 roku.
26. Starsi ludzie piją za mało wody
Osoby starsze zwykle piją za mało płynów, co prowadzi do odwodnienia, szczególnie niebezpiecznego podczas upałów - przypomina artykuł zamieszczony na łamach "The American Journal of Nursing". Z wiekiem pragnienie jest coraz mniej dokuczliwe, więc mniej dbamy o jego zaspokojenie. Jak wykazały trwające pół roku badania, przeprowadzone przez autorkę w 35 domach opieki społecznej, 31 procent ich pensjonariuszy było odwodnionych.
Inne badania wykazały, że 48 procent starszych osób, które
trafiły na izbę przyjęć, miało wyniki badań świadczące o
odwodnieniu.
Nie jest niczym zaskakującym, że dobre nawodnienie oznacza mniej
upadków, mniej zaparć, lepsze wyniki rehabilitacji u pacjentów
ortopedycznych i rzadsze występowanie infekcji dróg moczowych czy
raka pęcherza. Wypijanie pięciu szklanek wody dziennie jest też
związane z rzadszym występowaniem choroby wieńcowej w wieku
średnim i wśród osób starszych.
27. Jad ślimaka jako skuteczny środek przeciwbólowy
Prialt, środek przeciwbólowy uzyskany z jadu morskiego ślimaka - stożka, trafił na brytyjski rynek. To pierwszy lek tego rodzaju zatwierdzony do stosowania w Europie.
Lek produkcji japońskiej firmy jest przeznaczony dla osób
cierpiących na przewlekłe bóle, zwłaszcza nowotworowe wówczas, gdy
morfina nie pomaga lub jest źle tolerowana. Podstawą do
wyprodukowania Prialtu stanowi jad ślimaka - stożka Conus magus,
który żyje na Filipinach. Ślimak paraliżuje przepływające ryby
posługując się zatrutym "harpunem", a następnie zjada je w całości.
Okazało się, że trucizna Conus magus hamuje także przekazywanie
sygnałów bólowych w ludzkim mózgu. Po wielu latach badań udało się
wyprodukować lek zawierający aktywny składnik jadu ślimaka. Jest
on podawany bezpośrednio do płynu otaczającego rdzeń kręgowy, za
pomocą małej pompki noszonej przez pacjenta.
Zdaniem naukowców zajmujących się ślimakami-stożkami, inne ich
gatunki mogłyby dostarczyć leków na chorobę Parkinsona, Alzheimera
lub epilepsję. Niestety, stożki to gatunki zagrożone. Ich piękne
muszle są cenione przez kolekcjonerów.
28. Od ultradźwięków odrastają zęby
Dzięki działaniu ultradźwiękami po raz pierwszy udało się odtworzyć tkanki ludzkich zębów - informuje serwis "EurekAlert". Kanadyjscy naukowcy z University of Alberta posłużyli się impulsami ultradźwiękowymi o niskiej intensywności do stymulowania tkanek szczęki i żuchwy.
Ma do tego służyć małe, bezprzewodowe
urządzenie, które można zainstalować w ustach pacjenta dzięki
odpowiedniej wkładce lub plastikowej koronce.
Metoda ma pomóc osobom cierpiącym z powodu zaniku korzeni zębów,
który jest częstym następstwem urazów mechanicznych związanych na
przykład z noszeniem aparatu ortodontycznego lub powikłań
wywołanych przez zaburzenia immunologiczne. Może także pobudzić
rozwój kości szczęki czy żuchwy w przypadku ich zbyt małej
wielkości.
29. Składniki zielonych warzyw mogą hamować apetyt
Czy Francuzi zachowują szczupłą sylwetkę dlatego, że jedzą dużo sałaty? Najnowsze szwedzkie badania sugerują, że może to być prawdą. Okazuje się bowiem, że składniki chloroplastów, tj. struktur odpowiedzialnych za fotosyntezę w liściach roślin, hamują apetyt i mogą pomóc w walce z otyłością. Informację podaje serwis internetowy AlphaGalileo.
Na taki pomysł wpadło małżeństwo szwedzkich badaczy z
Uniwersytetu w Lund - prof. Charlotte Erlanson-Albertsson, która
zajmuje się otyłością i kontrolą apetytu oraz jej mąż, prof. Per-
Ake Albertsson, biochemik pracujący nad fotosyntezą.
Badacze zaobserwowali, że jakiś składnik błoniastych struktur
tworzących chloroplasty - tzw. tylakoidów, przedłuża uczucie
sytości po posiłku. Tylakoidy są błoniastymi woreczkami tworzącymi
w chloroplastach złożony system. W niektórych miejscach ułożone są
luźno, a w innych warstwowo, tworząc tzw. grana. Błony tylakoidów
są zbudowane gł. z tłuszczów i białek. Są w nich "zanurzone"
barwniki potrzebne do fotosyntezy - przede wszystkim zielony
chlorofil.
Najlepszym źródłem tylakoidów są zielone warzywa liściaste.
Szwedzi zaczęli testować wpływ tylakoidów na apetyt zeszłego
lata. Na początku sami jedli wyizolowane z komórek liści tylakoidy
i zaobserwowali, że dzięki temu uczucie sytości po posiłku
utrzymuje się znacznie dłużej.
Później przyszła pora na testy na szczurach. Gryzonie karmiono
tłusto i podawano im wypreparowane tylakoidy. W ramach kontroli
druga grupa zwierząt nie otrzymywała preparatu.
Okazało się, że dzięki tylakoidom szczury tyły mniej, w
porównaniu z kontrolnymi. Miały ponadto niższy poziom cukru i
tłuszczów we krwi.
Jak tłumaczą autorzy badań, tylakoidy blokują w jelitach
rozkładanie tłuszczów pochodzących z posiłku. Dlatego tłuszcz
pozostaje niezmieniony w układzie pokarmowym przez dłuższy czas, a
co za tym idzie, uczucie sytości również utrzymuje się dłużej.
Obecnie badacze pracują na zielonych liściach szpinaku. "Gdybyśmy
jednak chcieli traktować szpinak jako codzienne źródło tylakoidów,
to trzeba by go zjadać po pół kilograma dziennie" - podkreślają.
Natomiast wyizolowanych i oczyszczonych tylakoidów wystarczy tylko
kilka gram. Naukowcy liczą, że tylakoidy można będzie spożywać nie
tylko w postaci preparatu, ale też dodawać go do produktów
spożywczych bogatych w tłuszcze.
Na razie nie wiadomo, w jaki dokładnie sposób tylakoidy hamują
rozkładanie tłuszczów w jelitach. Naukowcy spekulują jedynie, że
mogą one tworzyć otoczki wokół kropelek tłuszczów, tak że enzymy
trawiące nie mają do nich dobrego dostępu i działają wolniej.
Szwedzi wystąpili już o patent na swoją metodę. Planują też
przeprowadzenie testów na ludziach, którzy odżywiają się tłusto
oraz na szczurach na diecie bogatej w węglowodany.
30. Bezkofeinowa kawa obniża ryzyko zachorowania na cukrzycę
Mark Pereira wraz z badaczami z Uniwersytetu w Minnesocie opublikował w najnowszym numerze "Archives of Internal Medicine" wyniki badań, z których wynika, że picie kawy, szczególnie bezkofeinowej, jest związane z obniżeniem ryzyka zachorowania na cukrzycę typu 2.
Cukrzyca typu 2 (dawniej nazywana insulinoniezależną) to
najczęstsza postać cukrzycy. Cukrzyca jest chorobą przewlekłą,
pojawia się w wyniku zaburzenia mechanizmu przemiany glukozy w
energię. Katalizatorem tych przekształceń jest wytwarzana przez
komórki beta trzustki insulina. Jeżeli ilość tego hormonu jest
zbyt mała w stosunku do zapotrzebowania organizmu lub gdy obecna
insulina działa nieefektywnie, dochodzi do hiperglikemii, czyli
wzrostu stężenia glukozy w surowicy krwi i rozwoju choroby.
W przypadku cukrzycy typu 2 glukoza nie indukuje wydzielania
insuliny przez komórki beta wysepek Langerhansa (znajdujących się
na powierzchni trzustki).
Wcześniejsze badania prowadzone w Stanach Zjednoczonych i Europie
wskazywały na możliwość zmniejszania ryzyka cukrzycy typu 2 przez
kawę u ludzi w różnym wieku i o różnej masie ciała. Co więcej,
ryzyko zmniejszało się proporcjonalnie do zwiększania ilości
wypitej kawy.
Niemniej jednak dotychczas nie było wiadomo, czy to kofeina, czy
inny składnik kawy działa protekcyjnie.
Naukowcy z Minnesoty badali związek picia kawy z cukrzycą u 28812
kobiet po menopauzie przez ponad 11 lat. Na początku projektu, w
1986 roku, kobiety poproszono o odpowiedź na pytania dotyczące
czynników ryzyka dla cukrzycy. Pytano o wiek, indeks masy ciała (z
ang. body mass index - BMI), aktywność fizyczną, picie alkoholu i
palenie tytoniu, dietę jak również o picie zwykłej i bezkofeinowej
kawy.
Według informacji zgromadzonych w ankiecie początkowej około 50
proc. (14224) kobiet piło od jednej do trzech filiżanek dziennie,
2,875 uczestniczek badania piło ponad sześć filiżanek, 5554 cztery
do pięciu filiżanek, 3231 mniej niż jedną filiżankę, a 2928 nie
piło kawy w ogóle.
W trakcie 11 lat trwania projektu, 1418 kobiet zgłosiło podczas
badania, że ostatnio stwierdzono u nich cukrzycę typu 2. Okazało
się, że kobiety, które piły więcej niż 6 filiżanek kawy dowolnego
rodzaju dziennie, były o 22 proc. mniej narażone na ryzyko
zachorowania na cukrzycę typu 2 niż te, które nie piły kawy w
ogóle.
Natomiast u tych uczestniczek badania, które piły więcej niż 6
filiżanek kawy bezkofeinowej dziennie, ryzyko było o 33 proc.
mniejsze w porównaniu do koleżanek nie pijących kawy.
Całkowite spożycie kofeiny nie miało wpływu na ryzyko zachorowania
na cukrzycę, co sugeruje, że inny składnik kawy jest
odpowiedzialny za jej protekcyjne działanie.
"Kawa jest dobrym źródłem magnezu, to może tłumaczyć odwrotny
związek pomiędzy piciem kawy i ryzykiem cukrzycy typu 2, ponieważ
magnez jest znany z korzystnego wpływu na metabolizm
węglowodanów", spekulowali autorzy badania. Niemniej jednak na
podstawie danych uzyskanych w opisywanym projekcie, nie udało im
się znaleźć dowodów na związek magnezu z ryzykiem cukrzycy.
Inne minerały i substancje odżywcze znajdujące się w ziarnie kawy,
między innymi tzw. polifenole, znane z korzystnego wpływu na
metabolizm cukrów oraz antyoksydanty (przeciwutleniacze), które
mogą chronić produkujące insulinę komórki beta trzustki, mogą
przyczyniać się do korzystnego wpływu kawy i wymagają dalszego
zbadania - uważają naukowcy.
"Podsumowując, zaobserwowaliśmy odwrotny związek pomiędzy piciem
kawy bezkofeinowej i ryzykiem wystąpienia cukrzycy typu 2 w
trakcie 11 lat, u mieszkających w stanie Iowa kobiet po
menopauzie" - konkludują badacze.
"Niemniej jednak podstawowym sposobem zapobiegania cukrzycy jest
wykonywanie ćwiczeń i dieta. W świetle popularności picia kawy i
wysokiego współczynnika zachorowalności na cukrzycę typu 2 wśród
dorosłych, odkrycie to może mieć duże znaczenie dla zdrowia
publicznego" - dodają.
31. Jad skorpiona w leczeniu nowotworów mózgu
Jad izraelskiego żółtego skorpiona ma szczególne powinowactwo z komórkami nowotworu mózgu - glejaka - informuje serwis "EurekAlert".
Naukowcy pracujący dla Transmolecular Corporation w Cambridge
(stan Massachusetts) stworzyli radioaktywną wersję tej trucizny.
Substancja o nazwie TN-601 jest sztucznym jadem skorpiona z
dodatkiem izotopu jodu I-131 (ten sam krótko żyjący i silnie
radioaktywny izotop, który skaził pół Europy po katastrofie w
Czarnobylu).
Dzięki połączeniu radioaktywności jodu 131 ze specyficznymi
właściwościami jadu skorpiona, powstał środek, który trafia do
zmienionych nowotworowo komórek i powoduje ich obumarcie z powodu
napromieniowania. Jest on eksperymentalnie podawany pacjentom z
glejakiem - nowotworem bardzo trudnym do leczenia. Zwykle glejak
powoduje zgon już w pierwszym roku choroby.
Chorzy dostają po prostu zastrzyk nowego leku w warunkach
ambulatoryjnych - bez potrzeby chemioterapii czy też tradycyjnej
radioterapii - a następnie trafiają do domu. Poziom
promieniowania, na jaki narażeni są członkowie rodziny, nie jest
wyższy niż przy leczeniu izotopami raka tarczycy. By radioaktywny
jod nie trafiał do tarczycy, przed leczeniem pacjent dostaje sporą
dawkę jodu niepromieniotwórczego (podobnie postąpiły po Czarnobylu
polskie władze, podając milionom obywateli zawierający jod płyn
Lugola).
Wstępne wyniki wskazują na wydłużenie czasu przeżycia. Podczas
planowanej drugiej fazy badań klinicznych mają być podane wyższe
dawki TN-601.
32. Klimatyzacja wśród powodów otyłości?
Stosowanie klimatyzacji latem i ogrzewanie mieszkań zimą należą do najważniejszych czynników odpowiedzialnych za epidemię otyłości w krajach dobrze rozwiniętych - wynika z kontrowersyjnego artykułu, który zamieszcza pismo "International Journal of Obesity".
Autorzy tej pracy kwestionują teorię, według której za epidemię
otyłości, która w ostatnich kilkunastu latach szerzy się coraz
bardziej na całym świecie, głównie w krajach rozwiniętych,
odpowiada znana wszystkim "Wielka Dwójka" - tj. objadanie się,
zwłaszcza jedzeniem z fast foodów oraz brak ruchu.
"Wyniki badań na ten temat wcale nie są jednoznaczne" - podkreśla
główny autor artykułu - David Allison badający przyczyny otyłości
na Uniwersytecie Stanu Alabama a Birmingham.
Na przykład, niektórym naukowcom nie udało się znaleźć związku
między liczbą godzin poświęcanych na ćwiczenia ruchowe w danej
szkole, a odsetkiem uczniów z otyłością. Podobnie było też w
przypadku wielu badań próbujących powiązać z epidemią otyłości
spożycie napojów słodzonych czy mieszkanie w sąsiedztwie fast
foodów.
Zespół Allisona dokonał własnego zestawienia czynników, które
mogą przyczyniać się do epidemii otyłości w podobnym, jeśli nie w
większym stopniu, co "Wielka Dwójka". Na liście znalazło się 10
czynników, m.in. ogrzewanie mieszkań zimą i klimatyzowanie ich
latem.
Jak wyjaśniają naukowcy, gdy temperatura środowiska podnosi się
lub obniża poza granie optymalne dla organizmu, ludzie i zwierzęta
mają naturalną tendencję do tracenia na wadze. Gdy jest zimno,
spalają więcej energii na ogrzanie się, a gdy jest gorąco - ich
apetyt spada. Badania wskazują jednak, że w dzisiejszych czasach
ludzie bardziej ogrzewają domy zimą i silniej chłodzą je latem,
niż kilka dekad wstecz. W ten sposób naturalny wpływ temperatury
środowiska na naszą masę ciała zaciera się.
Jeszcze jednym ważnym czynnikiem, który powoduje, że
społeczeństwa tyją coraz bardziej, jest chroniczny niedobór snu.
Tempo życia w ostatnich latach rośnie tak bardzo, że coraz mniej
czasu przeznaczamy na wysypianie się. Przeciętny dorosły w USA np.
śpi teraz średnio 7 godzin na dobę, podczas gdy jeszcze kilka
dziesięcioleci wcześniej przeznaczał na sen 9 godzin. Tymczasem,
niedobory snu prowadzą do zaburzeń w systemie hormonalnym, który
reguluje nasz metabolizm, tłumaczą naukowcy.
Do innych ważnych przyczyn epidemii otyłości naukowcy zaliczyli
zanieczyszczenie środowiska związkami, które zaburzają gospodarkę
hormonalną, starzenie się społeczeństw, fakt, że coraz więcej
kobiet rodzi pierwsze dziecko po 25 roku życia, a nawet po 30-tce.
Wzrost liczby osób z nadwagą i otyłością w USA np. może też być po
części związany ze spadkiem liczby palaczy. Wiadomo bowiem, że
palenie hamuje apetyt, spekulują badacze.
Zdaniem Barbary Rolls, prowadzącej badania nad otyłością na
Uniwersytecie Stanu Pennsylwania, artykuł Allisona jest
prowokacyjny, ale zwraca uwagę na ważną kwestię - że otyłość
prawdopodobnie ma wiele przyczyn. Badaczka uważa jednak, że w
walce z otyłością główną uwagę powinno się skupiać na tym, co jemy
i ile się ruszamy.
33. Polscy pacjenci zażywają najwięcej leków na świecie
W Polsce procentowo panuje największe na świecie spożycie leków przez jednego pacjenta. Wśród najczęściej kupowanych znajdują się medykamenty na schorzenia układu krążenia (25,6 proc.), przewodu pokarmowego i metabolizmu (23,7 proc.) oraz układu nerwowego (8,1 proc.).
Dane te podano w środę na konferencji prasowej w Ministerstwie
Zdrowia (dane pochodzą z książce "Systemy Ochrony Zdrowia w
okresie transformacji" i dotyczą 2002 r.).
Jak zaznaczył wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas, konsumpcja
leków jest duża wtedy, gdy chorobliwość społeczeństwa jest wysoka.
Podkreślił jednocześnie, że tego typu analizy są skomplikowane i
trzeba przy nich brać pod uwagę różnorodne elementy. Dlatego, jak
zaznaczył, gdyby przedstawiono takie badania z punktu widzenia
płatnika, wyniki mogłyby być inne.
Łączne wydatki na leki w Polsce stanowią ok. 2,4 proc. PKB i
należą one do najwyższych w Europie. Blisko 70 proc. leków na
polskim rynku to specyfiki produkcji krajowej; leki importowane
stanowią ok. 33 proc. udziału w rynku.
Ponad połowa znajdujących się na rynku medykamentów znajduje się
na wykazach leków refundowanych. Leki na recepty pełnopłatne przez
pacjentów stanowią 18 proc.
Od 1 lipca będą obowiązywały nowe wykazy leków refundowanych. Jak
poinformował w środę dziennikarzy p.o. dyrektor Departamentu
Polityki Lekowej i Farmacji Piotr Błaszczyk, lista obejmuje 2,5
tys. produktów.
"W ponad 1200 przypadków nastąpi obniżenie ceny" - powiedział
Błaszczyk. Dodał, że średni spadek ceny w tych przypadkach
wyniesie ok. 5 zł. Jak wyjaśnił, nastąpi też wzrost cen ok. 500
leków, ale podwyżka nie będzie wysoka - w większości przypadków
wyniesie kilkadziesiąt groszy za opakowanie.
34. Udało się pobudzić mózg do samonaprawy po udarze
Naukowcom udało się pobudzić komórki macierzyste w mózgu szczurów do odnowy tkanki nerwowej uszkodzonej po udarze. Trzeba było w tym celu aktywować białko związane z rozwojem nowotworów, informuje pismo "Nature Medicine". Dzięki tej metodzie gryzonie odzyskały nawet zdolności ruchowe.
Autorzy artykułu uważają, że wyniki ich badań mogą otworzyć drogę
nowej terapii udaru mózgu wykorzystującej komórki macierzyste
tkanki nerwowej. Zamiast hodować te komórki w laboratorium i
przeszczepiać je pacjentowi, można będzie po prostu pobudzać
komórki macierzyste obecne w mózgu do naprawy uszkodzeń po udarze.
Pomogłoby to ominąć wiele kontrowersji związanych z pozyskiwaniem
komórek macierzystych np. z ludzkich zarodków.
Wiele najnowszych badań na zwierzęcych modelach różnych
nieuleczalnych obecnie ludzkich chorób sugeruje, że zarodkowe
komórki macierzyste mogłyby pomóc w ich terapii. Komórki te mają
bowiem największe możliwości rozwojowe i są w stanie dać początek
każdej tkance naszego organizmu.
Wielkie nadzieje wiążę się z zastosowaniem komórek macierzystych
w leczeniu chorób centralnego układu nerwowego - mózgu i rdzenia,
które mają bardzo słabe zdolności do regeneracji.
W praktyce metodę tę trudno jest jednak zastosować u ludzi.
Problem bowiem w tym, że na szalce bardzo ciężko jest wyhodować z
macierzystych komórek zarodkowych komórki prekursorowe danej
tkanki. Trzeba by znać odpowiednie do tego celu sygnały chemiczne.
Po drugie, wszczepianie takich komórek pacjentowi grozi ich
odrzuceniem, gdyż nie ma na razie sposobów, by uzyskiwać zarodkowe
komórki macierzyste idealnie pasujące do każdego człowieka.
Naukowcy z Narodowego Instytutu Chorób Neurologicznych i Udaru
Mózgu w Bethesda (stan Maryland) wykazali teraz, że za pomocą
sygnałów chemicznych można pobudzić do regeneracji komórki
macierzyste tkanki nerwowej obecne w mózgu. Wystarczyło tylko
aktywować białko Notch znajdujące się w błonie tych komórek.
Notch odgrywa ważną rolę w rozwoju zarodkowym oraz bierze udział
w regulacji podziałów komórek. Zaburzenia w jego pracy mogą
prowadzić do rozwoju nowotworów.
Amerykańscy badacze zaobserwowali najpierw, że aktywacja Notch
pozwala przeżyć zarodkowym komórkom macierzystym tkanki nerwowej w
hodowli. Zamiast ginąć, dawały one początek trzem rodzajom komórek
mózgu - tj. neuronom i dwóm rodzajom komórek glejowych,
opiekujących się neuronami - tj. astrocytom i oligodendrocytom.
Później rozpoczęto badania na szczurach, u których sztucznie
wywoływano niedokrwienny udar mózgu, co spowodowało obumieranie
neuronów w korze mózgowej. Zwierzęta zaczęły stopniowo tracić
zdolności ruchowe.
Naukowcy przez tydzień wprowadzali do mózgu szczurów związek
aktywujący Notch. W ten sposób udało im się pobudzić powstawanie
znacznej liczby nowych komórek wyjściowych dla tkanki nerwowej
(neuronów i komórek glejowych). Dzięki tej metodzie możliwości
ruchowe szczurów poprawiły się wyraźnie.
Dalsze testy wykazały, że aktywacja Notch pozwala też przetrwać w
hodowli ludzkim zarodkowym komórkom macierzystym, które normalnie
bardzo trudno jest hodować.
Zdaniem autorów pracy, wyniki te wskazują, że związki aktywujące
Notch mogą sprzyjać regeneracji tkanki nerwowej w warunkach
niedotlenienia po udarze.
Badacze zdają sobie jednak sprawę, że manipulowanie Notch u ludzi
potencjalnie może dawać wiele niepożądanych skutków, np. grozi
rozwojem nowotworu. Dlatego ewentualna terapia polegałaby raczej
na stymulowaniu innych białek, za pośrednictwem których Notch
wpływa na regenerację komórek w mózgu.
35. Pierwsze testy antybakteryjnych soczewek kontaktowych
Pierwsze testy antybakteryjnych soczewek kontaktowych do przedłużonego noszenia rozpoczynają australijscy badacze z firmy biotechnologicznej Biosignal oraz z Instytutu Badań Oka na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii w Sydney.
W testach, które ruszają 29 czerwca 2006 r., weźmie udział 10
osób. Badania te mają na celu porównać bezpieczeństwo
antybakteryjnych soczewek kontaktowych z soczewkami tradycyjnymi.
Lekarze będą oceniać wpływ antybakteryjnych "szkieł" kontaktowych
na stan oka, "zachowanie się" soczewek na gałce ocznej oraz zbiorą
subiektywne opinie użytkowników na temat nowego produktu. Wyniki
testów poznamy już w lipcu.
Prof. Mark Willcox z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii w
Sydney, nadzorujący przebieg badań, liczy, że dzięki
antybakteryjnym soczewkom przedłużonego użytku uda się znacznie
zredukować problem infekcji bakteryjnych u miłośników "szkieł"
kontaktowych.
Z powodu osadzania się na soczewkach bakterii co roku spośród 100
mln użytkowników soczewek na całym świecie u 20 proc. dochodzi do
ostrego przekrwienia oka. Natomiast bakteryjne zapalenie rogówki,
poważną chorobę, która może doprowadzić nawet do ślepoty,
stwierdza się u 1 na 500 miłośników soczewek, zwłaszcza tych,
którzy w nich śpią.
Obecnie na rynku nie ma soczewek o antybakteryjnym działaniu.
Soczewki antybakteryjne, produkowane przez firmę Biosignal Ltd.,
są pokryte substancjami, które blokują proces powstawania tzw.
biofilmów, tj. złożonych i trwałych warstewek bakterii. Takie
biofilmy są znacznie bardziej odporne, niż bakterie wolno żyjące,
na działanie większości znanych środków antyseptycznych.
Drobnoustroje zdolne do produkcji biofilmów odpowiadają za dwie
trzecie przewlekłych infekcji.
Technologia zapobiegająca powstawaniu takich "żywych warstewek"
została opracowana przez naukowców z Uniwersytetu Nowej
Południowej Walii. Na początku lat 90. zauważyli oni, że
australijskie wodorosty z gatunku Delicia pulchra wydzielają
związki z grupy furanonów, które uniemożliwiają bakteriom
komunikowanie się i tworzenie biofilmów.
Badacze wykorzystali to odkrycie i uzyskali syntetyczne furanony,
które od tamtej pory z powodzeniem zastosowali w wielu produktach
medycznych, np. w cewnikach, a także w preparatach do zębów i
różnych kosmetykach.
Ponieważ metoda ta nie niszczy bakterii, istnieje mniejsze
ryzyko, że będzie wywoływała powstawanie opornych na nią szczepów.
36. Palący rodzice zwiększają ryzyko białaczki u dziecka
- Nie można wykluczyć, że rodzice palący przed poczęciem i po urodzeniu dziecka zwiększają u niego ryzyko białaczki - wynika z badań opublikowanych w piśmie "American Journal of Epidemiology".
Ludzie zdają sobie sprawę z niszczącego wpływu palenia ciężarnej
matki na płód. Ostatnio dr Jeffrey S. Chang z Uniwersytetu
Kalifornijskiego w Berkeley i jego zespół zauważyli także, że choć
mówi się o związku palenia papierosów i białaczki u dorosłych, to
związek ten u dzieci nie jest jasny.
Aby go sprawdzić, naukowcy analizowali dane dotyczące 287 dzieci
chorych na ostrą białaczkę limfoblastyczną (ALL), 46 dzieci z
ostrą białaczką szpikową (AML) i 416 zdrowych dzieci (grupa
kontrolna).
Zespół dr Changa zauważył, że palenie papierosów przez samą matkę
nie zwiększało ryzyka żadnego typu białaczki.
Jednak już gdy palili oboje rodzice, i to przed poczęciem
dziecka, ryzyko ostrej białaczki szpikowej rosło niemal cztery
razy, nie wykluczono też wpływu palenia na wzrost ryzyka białaczki
limfoblastycznej.
Prowadzący badanie zastrzegają jednak, że na wyraźny związek
palenia rodziców i ryzyka ostrej białaczki szpikowej wskazują dane
od jedynie 16 dzieci chorych i ośmioro dzieci z grupy kontrolnej.
Stwierdzono też, że ryzyko ostrej białaczki limfoblastycznej było
większe, gdy paleniu rodziców przed poczęciem towarzyszyło palenie
matki już po porodzie. Takie dziecko było narażone na bierne
palenie także w innych przypadkach.
Wiedza na temat potencjalnie szkodliwego wpływu nałogu obojga
rodziców, jak stwierdzają badacze, "może dać mężczyznom silniejszy
bodziec do rzucenia nałogu".
37. Plazmowa igła zamiast wiertła dentystycznego
Plazmowa igła ma bezboleśnie oczyszczać zęby z próchnicy, a być może także usuwać tkanki nowotworowe i złogi w naczyniach krwionośnych - informuje "New Scientist".
Igła jest wynalazkiem Evy Stoffels- Adamowicz z politechniki w
Eindhoven (Holandia). Pomysł nasunął jej się podczas prac nad
wytwarzaniem plazmy w próżni.
Głównym elementem plazmowej igły jest wolframowy drucik długi na
5 centymetrów, umieszczony w kwarcowej rurce wypełnionej gazem. Po
przyłożeniu napięcia na czubku igły pojawia się mała iskierka
plazmy. Przepuszczając przez rurkę powietrze z dodatkiem helu,
można uzyskać tlenek azotu w postaci plazmy. Hel pomaga tworzyć
się plazmie z powietrza przy niższej energii (choć na razie nie
jest jasne, dlaczego tak się dzieje).
Użycie tlenku azotu jest o tyle istotne, że ma on właściwości
przeciwbakteryjne i przeciwzapalne. Plazma o niskiej energii może
zabijać bakterie, nie zagrażając komórkom ciała. Zwiększenie
energii pozwala przyżegać wierzchnią warstwę tkanki. Może się to
przydać przy usuwaniu nowotworów skóry. W dalszej przyszłości być
może uda się zastosować plazmową igłę do usuwania złogów
miażdżycowych z naczyń krwionośnych.
38. Magnetyczna stymulacja mózgu pomaga w rehabilitacji po udarze
Magnetyczna stymulacja mózgu może być bezpieczną metodą rehabilitacji pacjentów po udarze mózgu - wskazują najnowsze badania amerykańskie. Jak wynika z artykułu na łamach pisma "Stroke", już pięć kolejnych sesji tej terapii poprawia zdolności ruchowe pacjentów nawet o 30%.
Uszkodzenie tkanki nerwowej w czasie udaru mózgu może mieć wiele
następstw, w zależności od jego rozmiarów. U pacjentów dochodzi
często do porażenia kończyn i ograniczenia, a nawet utraty,
zdolności ruchowych.
Pacjenci po udarze są poddawani fizykoterapii, która ma im
przywrócić maksymalną możliwą sprawność ruchową i samodzielność.
Teraz okazuje się, że w rehabilitacji tych chorych może pomóc
stymulacja magnetyczna zdrowej półkuli mózgu.
Jak wyjaśniają autorzy artykułu, po udarze sprawna półkula mózgu
próbuje przejąć funkcje utracone przez półkulę, w której wystąpił
udar. W tym czasie jej neurony wysyłają sygnały blokujące
aktywność półkuli z uszkodzeniem. Naukowcy podejrzewają, że te
procesy mogą utrudniać powrót pacjenta do zdrowia.
Z dotychczasowych badań wynika, że przezczaszkowa stymulacja
magnetyczna (rTMS) może redukować sygnały hamujące półkulę po
udarze i dlatego mogłaby pomóc w rehabilitacji chorych.
W najnowszych badaniach udział wzięło 15 pacjentów po udarze.
Podzielono ich na dwie grupy. Jedną poddano magnetycznej
stymulacji przezczaszkowej, a drugą tylko procedurze symulującej
terapię. Sesje terapeutyczne wykonywano przez kolejne pięć dni.
Okazało się, że dzięki prawdziwej stymulacji magnetycznej u
pacjentów znacznie poprawiły się zdolności ruchowe sparaliżowanej
ręki. W kolejnych dniach terapii poprawa była coraz większa, tak
że już po pięciu dniach pacjenci z tej grupy uzyskiwali o 30 proc.
lepsze wyniki w testach na czas reakcji, niż na początku badań.
Jak zaznacza prowadzący badania dr Felipe Fregni z Wydziału
Medycyny Uniwersytetu Harvarda w Bostonie, efekt ten utrzymywał
się przez dwa tygodnie.
W tym samym czasie znacznie spadła u tych pacjentów aktywność
zdrowej półkuli mózgu, wzrosła natomiast aktywność półkuli
dotkniętej przez udar. Udawana symulacja nie dawała podobnej
poprawy.
Naukowcy nie zaobserwowali, by pięć sesji magnetycznej stymulacji
przezczaszkowej negatywnie wpływało na zdolności poznawcze
pacjentów, nie zwiększało też ryzyka drgawek.