Masz rację, bullowate nie były nigdy psami "na ludzi" i o ile bywają agresywne do psów tej samej płci, ludzi wprost uwielbiają (co czasem też bywa kłopotliwe, jak tak na człowieka przyjacielsko skoczy można nieżle o podłoże rypnąć
). Dotyczy to jednak psów normalnie wychowywanych. Jeżeli amstaff, w szczególności pseudorasowy, z niepewnego źródła, trafi w ręce jakiegoś idioty czy innego psychopaty, to stanie się bardzo groźną bronią. Agresji wobec ludzi niestety można psa dość łatwo nauczyć
Jeszcze gorzej jest z psami ras typowo obronnych i stróżujących, bo te są z natury cięte i wymagają bardzo odpowiedzialnego i starannego prowadzenia. Była mowa o tym,że pies nie zaatakuje bez uzasadnienia - niby prawda, tylko że często pies widzi powód do ataku, o którym człowiek nie ma pojęcia. Na mojego po zmierzchu (wtedy u psów z reguły wzmaga się czujność) źle działały już takie drobiazgi jak podniesiony głos, zbyt gwałtowna gestykulacja, jakiś przedmiot w ręku, nie mówiąc już o zapachu browara
Więc lepiej uważać.
Ogólnie w Polsce dużym problemem jest niekontrolowany rozród psów, a także zbyt łatwy dostęp do ras potencjalnie niebezpiecznych. Zresztą to jest tez problem mentalności - ludzie trzymają w blokach wielkie, groźne psy, z któymi w dodatku nie potrafią sobie dać rady. Tak, jakby nie można było mieć jakiegoś sympatycznego boksera, goldena czy zwykłego kundelka. Psy ras takich jak rottweilery czy kaukazy mają silny instynkt terytorialny, dlatego znacznie lepiej czują się w domkach, gdzie mają kawałek własnego terenu. W bloku taki pies traktuje jako swój teren całą okolicę, w dodatku często ma niedobór ruchu, a to wszystko sprzyja agresji. Więc można tylko apelować do ludzi o odpowiedzialność w wyborze pupila