Zauważyłem tu wiele wypowiedzi adeptów Schotokanu nieprzychylnych temu stylowi, którzy porzucili go. Moim zdaniem nie wytrzymaliście psychicznie treningu. Nikt tu nie chwalił się głębszą znajomością tego stylu(mam na myśli powyżej 3 dan). Chcieliście nauczyć się w łatwy sposób zabłysnąć przed kimś jakąś efektowną skuteczną techniką, dlatego często się zdarza że uczniowie emigrują do "nowych" stylów walki, które w sposób marketingowy uczą czasami od tyłu.
Czy Schoto jest skuteczne na ulicy, to zależy tylko od ciebie, to ty jesteś wojownikiem a nie twoje umiejętności. Czy trenujesz
kung fu czy karate, aikido itp. równie dobrze możesz przegrać. Każdy wybiera sobie taki styl walki który jest dla niego najbardziej odpowiedni. Np. ja nigdy nie pałałem miłością do jujitsu czy judo, ponieważ każdy mój bliski kontakt z przeciwnikiem jest dość niekorzystny z powodu na moją małą masę.
Ktoś napisał, że kopnięcia są dobre na bokserów, zgadza się wystarczy raz dobrze trafić. Kickbokserzy mają dużo wyuczonych nawyków, dzięki którym łatwo wyczuć co zrobią. Naprawdę każdy styl ma swoje słabe strony. Jednym z moich hobby jest chodzenie na różnego rodzaju pokazy i obserwowanie zawodników. Do tego dochodzi jeszcze psychika. Już po dziesięciu sekundach widać które techniki przeciwnik wykonuje idealnie a które sprawiają mu kłopoty i trzeba tak kierować walką by nie wykonywał tego w czym jest dobry.
Trenuję troszeczkę Schotokan i nie wiem czy rozmowa na temat czy ten styl jest skuteczny na ulicy jest na miejscu, szczególnie gdy sprowokował ją adept tej szkoły. Myślę, że Funakoshi przekręciłby się w grobie. Jego główną myślą było przecież nie podejmowanie walki. Walkę podejmuje się w ostateczności a jak już się ją podjęło to nawet po wygranej powinno odczuwać się coś w rodzaju wstydu. Idealne karate to zatrzymanie przeciwnika jedną techniką, to jest mistrzostwo do którego się dąży.
Co do kyokushinkai, to nie widziałem jeszcze żadnego stylu(no może poza kalaki-arnis eskrima)który tak destruktywnie wpływa na ćwiczącego. Z doświadczenia wiem, że ci adepci są niesympatyczni i za wszelką cenę dążą do sprawdzenia się. Poza tym mam kolegę który dość regularnie uczestniczy w turniejach tego stylu, a wygląda to tak sześć miesięcy przygotowań i... sześć miesięcy rekonwalescencji. Nawet nie chce wiedzieć jak będzie wyglądał za dwadzieścia lat, już prawie wszystko miał łamane.
Podsumowując, uważam za bez sensu kłócenie się co jest lepsze. A za brak taktu wyśmiewanie innych styli. Każda ze sztuk walki rozwija się póki są jej adpci. Ciężko przewidzieć jej rozwój. Ostatnio miałem okazję przyjrzeć się aikidokom. Zebrałem dużo materiałów filmowych i analizowałem, z tego co zebrałem spokojnie można by zrobić cztery nowe style, a wszyscy przecież to aikido.
Proszę o wyrozumiałość i nie dołujcie mnie swoimi komentarzami.
Kasai