Tak, chodziło mi nie tyle o psychę, co o zrycie organizmu, czyli organów wewnętrznych. Unikam orali właśnie ze względu na toksyczność dla wątroby.
Po drugie zakładam, że sprawa dotyczy człowieka po wielu cyklach, trenującego parę ładnych lat. Stąd dawki. 1g teścia to 4 omki, czyli powiedzmy 2 strzały w tygodniu po 2ml. Może jeszcze prościej... Facet zaczął brać 100mg prolki, kolejny cykl 200, potem już 400, potem
omka itd. Musi zwiększać dawki. Owszem, można dorzucić wysokoanaboliczne i zamiast 750mg omy/week zapodać powiedzmy 500 i 200 deki, potem 400, ale z tych anabolicznych to macie boldka i dekę. Koncepcja dla 110kg faceta, którego nie rusza specjalnie już 750mg omy i 400mg deki w stylu "weź 5-10mg metki to cię kopnie" jakoś mnie nie przekonuje. Aczkolwiek przerzucenie się na np. tren pewnie da jakieś rezultaty. Zdaję sobie sprawę, że można odpuścić SAA na rok czy dwa i pewnie wtedy znowu 250mg omki zadziała zachwycająco, z tym, że dla niektórych nie jest to alternatywa. Stąd powstało pytanie: czy lepiej użyć dużo nietoksycznego, czy lepiej mało toksycznego środka.
Co do frontu - znam zastosowanie. Ciekawiło mnie jak wielu z Was stosuje. Mnie front blokuje trochę psychicznie - wpakować w siebie 8 czy 10ml/week to tak średnio fajnie, szczególnie jeśli okaże się, że to fake czy też organizm nieciekawie zareaguje. Problemem jest to, że nawodnienie może być niekontrolowane, a kop znaczący. Efekt - np. rozstępy.
Z kolei stała dawka dla organizmu w zasadzie jest i tak piramidką, bo stężenie rośnie, gdyż kolejny szot jest nim poprzedni jeszcze wywietrzał. Tu pytanie o efektywność.
Piramidka chyba już powoli odchodzi do lamusa. Blok jest już po pierwszym strzale, a jednak zanim dawka będzie efektywna mija czas...
Dwie pierwsze metody przypominają mi trochę PCT lub przyjmowanie kreatyny (w pierwszym wypadku z fazą ładowania i podtrzymywania). Zatem jakieś tam fizjologiczne uzasadnienie wydaje się być.
Ostatnio natomiast wyczytałem jeszcze inne dawkowanie - chodzi o zastosowanie dawki adekwatnej do przyrostów. Powiedzmy, że ktoś zakłada przyrost na poziomie 1kg/week. Jeśli idzie to trzyma dawkę. Jeśli nie idzie - podwyższa. Przypomina to trochę kontrolowanie diety masowej - dorzucanie lub ujmowanie kalorii, gdyż jak wiadomo nazbyt szybkie przybieranie lub utrata masy nie jest ani zdrowa, ani TRWAŁA.