Oto niepublikowany dotąd film ze zdobycia przez komandosów GROM irackiego terminalu naftowego w Um-Kasr, na początku wojny w marcu 2003 roku! Zdjęcia były kręcone w ogniu walk. Na filmie wypowiadają się po raz pierwszy żołnierze, którzy brali udział w tej misji. Poznaj prawdziwą historię GROM!
Ta operacja była majstersztykiem w wykonaniu komandosów z GROM. W Iraku nie można było sobie pozwolić na najmniejszy błąd. Platforma przepompowująca ropę w porcie Um-Kasr była zaminowana. Trzeba było ją przejąć jak najszybciej, gdy tylko Amerykanie uderzyli na Irak.
"Gdyby ktoś z Irakijczyków nacisnął w czasie akcji detonator, wszyscy jak jeden mąż poszlibyśmy do nieba. Katastrofa byłaby niewyobrażalna. Tam były setki tysięcy ton ropy, którą przetankowywano na statki" - opowiada żołnierz GROM, który brał udział w tej akcji.
Zanim jednak do niej doszło, komandosi wylali hektolitry potu na ćwiczeniach. Całymi dniami trenowali na amerykańskich lotniskowcach, które przypominały swoją budową platformę w Um-Kasr.
Dzień i noc to samo. Desant ze śmigłowca i z pokładu pontonów. Jeden fałszywy krok czy ruch i można było runąć z wysokości wieżowca do morza lub na metalowy pokład.
W tym czasie pełne ręce roboty mieli snajperzy, którzy z palcami na spustach karabinów zabezpieczali swoich kolegów. Oni po prostu z helikopterów widzieli więcej niż ich koledzy, na których za każdym rogiem mogła czaić się śmierć.
Żołnierze GROM wiedzieli, że ich życie zależy od perfekcyjnego rozeznania obiektu, który mają zdobyć. Dlatego na pustyni powstała specjalna makieta na piasku. Tu każdy z nich poznawał centymetr po centymetrze platformę, którą mieli zdobyć.
To jednak nie wszystko. Żołnierze zdobywali doświadcznie podczas zatrzymywania statków, co do których istniało podejrzenie, że na ich pokładzie może być przemycana broń dla Saddama Husajna. Wcześniej to samo próbowali robić amerykańscy marines, ale po prostu nie dawali sobie rady. Dlatego to zadanie wyznaczono gromowcom.
W końcu nadszedł dzień, kiedy mieli uderzyć na port w Um-Kasr. Komandosi czekali w gotowości bojowej przez kilka dni na rozkaz ataku. W tym czasie w okolicach ich bazy wybuchały już irackie pociski Scud. Szef GROM-u, płk Roman Polko, wydzwaniał do Warszawy. Nasi wciąż nie mieli formalnej zgody polskich władz. "Pierwsza, druga noc i nadal nic... Dopiero trzeciej nocy dowództwo wydało zgodę na rozpoczęcie misji" - opowiada uczestnik bitwy.
Wybrano najlepszy moment, gdy gęsta mgła spowiła platformę. Atakujący mieli przewagę.
"Wiedzieliśmy, że z tej misji możemy nie wrócić. Na kolanie, dosłownie na kilka minut przed akcją, napisałem list do przyjaciela: >Słuchaj, gdyby coś mi się stało, zaopiekuj się moją rodziną<. Niektórzy koledzy wysłali SMS-y podobnej treści. To pomaga. Człowiek ma świadomość, że zostawia po sobie ostatnie słowo do najbliższych" - mówi jeden z komandosów.
GROM szykuje szturm na Um-KasrZanim wsiedli do pontonów, w pełnym rynsztunku podskakiwali przez kilka minut, jak dzieci na placu zabaw. Wszystko po to, żeby upewnić się, że 40 kilogramów sprzętu, broni i amunicji zawieszone na każdym z nich nie wydaje żadnego dźwięku. Od tego zależało ich życie. Dlatego każdy najmniejszy detal, sprzączka czy suwak, musiał być idealnie umocowany do kamizelki lub munduru.
"Nie wiedzieliśmy, co nas czeka na platformie, ale każdy ruch, każdy szczegół mieliśmy dopracowany podczas treningów do perfekcji. Było jedno miejsce, w którym Irakijczycy mogli nas dopaść. Była to wąska kładka długości 300 metrów, którą musieliśmy przejść" - mówi uczestnik operacji.
Kiedy w końcu Polacy dostali się na platformę, zmroził ich niespodziewany dźwięk. "Zadzwonił telefon w jednym z pomieszczeń. Przez chwilę pomyślałem, że to ostatni dzwonek w moim życiu" - wspomina jeden z żołnierzy.
Kiedy Irakijczycy zorientowali się, że to wróg jest na pokładzie platformy, było już za późno. W ciągu kilku minut żołnierze zdobyli obiekt. Potem zniknęli w oparach mgły równie szybko, jak się pojawili. Jeńców przekazali Amerykanom.
Kilka dni po zakończeniu misji jeden z amerykańskich dowódców sił specjalnych chwalił Polaków: "Gdybym miał takich żołnierzy jak wy, to idę na każdą wojnę".
Jutro w dzienniku.pl cała prawda o morderczym treningu żołnierzy GROM. To oni jako jedyni w polskiej armii ćwiczą z ostrą amunicją odbijanie zakładników. Skaczą na spadochronach w nocy i nurkują z pełnym uzbrojeniem.
Film udostępniony dzięki uprzejmości TVN (produkcja TVN dla Discovery Historia). Cały film o GROM będzie można obejrzeć na Discovery Historia 24 stycznia o godzinie 20.20.
Dariusz Rembelski
źródło: Dziennik
Jeżeli ktoś mógłby nagrać i wrzucić na youtube albo google video, to będę dźwięczny. Bardzo jestem ciekawy tego filmu - przede wszystkim czy będzie prawdziwy, czy też zmontowana reklamówka podobna do tego, co wyhaczył _Knife_ ostatnio...
"Istotą walki jest podniesienie duszy na wyższy poziom moralny" - J.Piłsudski
"Teoria powinna być rozważaniem, a nie doktryną" - C.von Clausewitz
"Where there's a will, there's a way" - K.Sakuraba