Mam pewien problem z kostkami, a dokladniej mowiac tylko z prawa kostka (oczywiscie u nogi)
Otoz, 18(?) lutego skrecilem sobie lewa kostke podczas gry w kosza ,zbieralem pilke z pod kosza, tak jak i 3 innych z przeciwnej druzyny,dostalem z "klaty" w powietrzu i pierdup sie przeprocilem i zle na noge wyladowalem, nic takiego, przez 3 dni nie moglem na nia stawac,ale po tygodniu bol ustapil czesciowo, a po 45-50 dniach opuchlizna cala zeszla, i bol minal calkowicie. Przez wiekszosc "leczenia" stosowalem tzw. Sciagacz, oraz nie wiem jak to nazwac, "skarpete sciagajaca". Wszystko bylo ladnie itd.
Dwa meisiace pozniej, ok. 4 kwietnia skrecilem sobie kostke znowu, tym razem prawa, w momencie gdy zeskakiwalem z murka po paru % i zle wyladowalem na noge jako ze ziemia podemna byla nierowna... No i zalatwilem sobie nastepna kostke. Mija juz drugi miesiac, a nadal ona mnie boli... Nuie moge wykonywac zadnych bardziej "Skomplikowanych" ruchow, bo inaczej bol wraca, tak samo jest podczas biegania i uprawiania roznych sportow typu ksoz czy pilka. Nosze czesto sciagacz, ale nci nie pomaga...
PRoblem w tym, ze bedac w kazdym z tych przypadkow w szpitalu, lekarz z odleglosci 3 metrow, z okularami zawieszonymi na nosie stawial diagnoze i sposob leczenia kontuzji... W pierwszym przypadku moze to podzialalo, ale w drugim kompletnie sie nie sprawdza. Kolega polecil mi przejsc sie do specjalisty, jako ze sam skrecil sobie kostke 3 tyg. temu, i po wizycie u specjalisty po 4 dniach od wizyty czul sie juz znacznie lepiej, a mial taki sam problem. Mowil mi ze lekarz tylko zaczal "wykrecac" mu noge, i przepisal odpowiednie cwiczenia,masci itp.
Moje pytanie brzmi, co zrobic aby bol w prawej kostce ustapil? nie jest moze on az tak powazny, ale utrudnia mi wykonywanie cwiczen na silownia, braniu czynnego udzialu w lekcjach W-fu, a co gorsze w bieganiu =
Przed skreceniem obu kostkek bylem dosc aktywny ruchowo, i daltego tez boli mnie to, iz od prawie 3-4 miesiecy nie cwicze regularnie, i malo kiedy uczestnicze w lekcjach W-fu , a biegac ostatni raz biegalem na poczatku lutego...