mam 35 lat 180 cm i waga 101 kg
Siedzący tryb życia strasznie mnie spaskudził, no ale się wziąłem za siebie.
Dwa lata temu zrzuciłem prawie 20 kg drakońską dietą (zszedłem ze 120)
Teraz postanowiłem zrucanie reszty tłuszczyku połączyć z wsiłkiem fizycznym
na siłowni (harmonogram mi się poluźnił i znalazłem czas)
Ćwiczę od miesiąca 3 razy w tygodniu po 60 min.
Siłownia jest malutka. Podstawowe przyrządy i mikroatlasi (taki z 2
siedziskami)
W ciągu tej godziny zaliczam po 4 serie na wszystkim po 12 powtórzeń + kwadrancik na bieżni w formie rozgrzewki
Przyrosty mam genetycznie obciążone. Generalnie masa mi rośnie od patrzenia na sztangę (w młodości ćwiczyłem nieco i wówczas zaobserwowałem, z czasem jak widzęnic się nie zmieniło)
Dietę stosuję dosyć ostrą, głównie niskowęglowodanową (np: śniadanie: musli z otrębami i maślanką/kefirem, obiad gotowana brukselka z odrobiną masła i bułki tartej (symbolicnzie) + 3-4 jabłkaw ciągu dnia)
No i tu problem, małżonka uznała, że kark się ze mnie robi
Z jakich ćwiczeń zrezygnować, żeby nie rósł mi czwórgłowy? I nie znikała
szyja?
Zakładam, że po prostu przerzucę się na trening na rzeźbę, ale może mogę
jakiś dodatkowy program zapobiegawczy wdrożyć?
Z góry dziękuję za porady