I mnie też dopadło. Od lat miewałem problemy z bólami w "krzyżu". Zwykle pobolało 1-3 tygodnie i samo z siebie przechodziło. Ale tym razem po raz pierwszy 2 tygodnie temu klasyczne łupanie w plecach (przedźwigałem się przy martwym ciągu) przeszło w ból w prawej modze od pośladka do łydki. Da się z tym żyć, ale nie jest przyjemnie. Boli, na szczęście niezbyt mocno, w czasie chodzenia i stania. Ale żeby było śmieszniej, ostatni tydzień spędziłem w górach (narty i snowbord) i ból pojawiał się tylko w czasie dojścia do wyciągu i powrotu do hotelu. Na stoku, w czasie zjazdów było wszystko ok. Wyraźną ulgę przynoszą mi ćwiczenia rozciągające kręgosłup (np. skłony z pogłebianiem, leżenie na plecach i nogi za głowę, zwisy na drążku). Czy ktoś może mi podpowiedzieć odpowiedni zestaw ćwiczeń i jak je często wykonywać? Będę dozgonnie wdzięczny, jeżeli dzięki temu uda się uniknąć zbyt bliskich kontaktów z łapiduchami.
PS. Młodziak już nie jestem, ale nie bardzo mam ochotę rezygnować ze sportu.