mam lightowy problemik,tak lightowy że zaczyna mnie dobijać. streszczenie :
od zawsze mam kontakt ze sportem, nie dla mnie aerobiki, stepy itd-to mi nie pasi, odkąd pamiętam chodzę na siłke, wszystko było ok-szło gdzie trzeba,ubywało gdzie trzeba, dużo potu i wielka radocha. ale...pół roku temu miałam poważne dachowanie autem(auto do kasacji-uff ze to nie moje!) cudem z koleżanką wyszłysmy prawie bez szwanku,tyle tylko że miałam zwichnięty staw obojczykowo barkowy. wsadzili mi go w gips(wyrok 6tygodni), który mnie tak dobijał, że sama ściągnełam go po 3 dniach i obwiązałam się bandażem elastycznym. już tak obwiązana latałam na siłkę ćwicząc głównie brzucho i to co można było. wiadomo na początku nie mogłam podnosić łapy itd... ale do czego zmierzam: jakie przejście w treningu mam zrobić żeby wrócił do formy bo jakoś mi nie wychodzi, straciłam siłe, rzeźbe a zyskałam tłuszczyk kobiecy -a fe! wspomnę że zawsze uwielbiałam wyciskać(tatko sędią tego typu zawodów) i ... po wypadku robiłam trening tylko z 30kg 6x10powt, ale niestety tak mi już zostało. chodzi mi o to czy obciążać go na maksa ten bark i cisnąć ażz bedzie oki czy dać sobie całkiem spokój. ? rozwala to moją całakoncepcje treningu straciłam pare!
jeżeli ktoś przzebrnie przez tak długi post i ma cos do powiedzenia to dziękówa!!
mój trening to ogólnorozwojowy - cały czas taki sam 6-7x w tyg.
POZDRO!!!
"Nie pozwól aby przypadek uformował Twoje ciało!!!"
"Nie pozwól aby przypadek uformował Twoje ciało!!!"