To, co jest wadą bodaj większości stylów kung fu i przyczyną ich niepraktyczności w realnej walce, to m.in. mała kontaktowość (zbyt duży nacisk na formy - kuen, odpowiednik kata z karate) oraz lekceważenie technik w zwarciu (często są to tylko ciosy i kilka prościutkich rzutów, o ile w ogóle) i w parterze (tu kung fu właściwie nie ma nic specjalnego do zaoferowania). Tymczasem w walce realnej zazwyczaj szybko dochodzi do zwarcia, gdzie aż prosi się o jakiś rzucik (choćby takie o-soto-gari, albo proste wejście w nogi) i wykończenie akcji na ziemi (obezwładnienie i okładzenie po gębie, ewentualnie duszenie, dźwignia). Sam kiedyś założyłem się z jedną panną, mającą tytuł bodaj wicemistrzyni Europy w konkurencji form, że zetnę ją na glebę, jak tylko się odpowiednio zbliżę. Mistrzyni nie zdążyła jeszcze się zdziwić, hłe hłe, kiedy jak długa leżała na ziemi :)
To, co jednak może być w kung fu cenne:
- style południowe, między innymi Wing Chun, mają bardzo ciekawe techniki ręczne. Występuje tu szereg przechwytów, wiązań, "pułapek ręcznych", w wyniku których przeciwnik nie za bardzo może uderzyć, jego ręce są nagle skrzyżowane, a ciosy zablokowane już w momencie ich wyprowadzania. To może być na prawdę zaskakujące dla kogoś, kto spodziewa się po przeciwniku uderzeń, bloków i uników, ale zupełnie nie jest przygotowany na to, że nagle będzie miał przez niego skrępowane ręce. To robi wrażenie.
Właśnie w tej materii m.in. praktyka Wing Chunu - choćby "lepkie ręce" czy ćwiczenia na manekinie - wyrabiają sporo takich umiejętności. Możecie wierzyć lub nie, ale dobry praktyk zaskoczy tym niejednego.
Jednak jest to tylko element walki, na pewno przydatny w półdystansie, natomiast na niewiele się zdający w zwarciu i na glebie, a to właśnie najczęściej przesądza o walce. Pod tym względem kung fu jest po prostu niekompletne. Do tego mała kontaktowość sprawia, że wiele umiejętności i tak nie zawsze potrafi być wykorzystanych. Po prostu ktoś, kto ciągle zmaga się z powietrzem lub manekinem, nie będzie miał odpowiedniej zaprawy w walce.
Dalej o plusach - kung fu ma również więcej do zaoferowania:
- style północne (np. północny Shaolin czy Biały Żuraw) mają dość niezłe kopnięcia,
- jest system samoobrony zwany Chin Na, stanowiący zbiór technik rzutów, podcięć, dźwigni - czyli tego co skuteczne :), i ćwiczony w kontaktowy i całkiem sensowny sposób. Niestety, nie jest za bardzo popularny, a nawet systemy, które włączają część jego technik, traktują to tylko jako drobne uzupełnienie,
- sanda - chyba nie muszę się tu rozwodzić - na pewno może pomóc w przygotowaniu do walki.
No, to to, co chciałem skrobnąć :) Mam pewien sentyment do kung fu, poza tym to wartościowa forma aktywności fizycznej (i duchowej - jeśli ktoś takiej szuka), a pewne elementy, o których napisałem, mogą się bardzo przydać w walce. Ale brak parteru i mały zasób technik w zwarciu (rzutów, podcięć) oraz sama forma ćwiczeń, wykonywanych głównie "w powietrzu", sprawia, że "tradycyjne" kung fu jest mało skuteczne w konfrontacji z innymi systemami, bardziej uniwersalnymi.