Do rzeczy. Kieruje to do hardgainerów, ektomorfików zwał jak zwał z pewnym stażem na siłowni (mój 2,5 roku) którzy borykają się z cholerną stagnacją. Wprowadzenie niżej opisanych zmian ruszyło mnie z 70 do 75kg w okresie 2,5 miesiąca, po prawie roku mizernych przyrostów masy (może 1-2 kg) i niewielkich siły. Ja swoją przygodę zaczynałem od 58 kg ;)
Kluczem okazało się... jedzenie ;) Wcześniej jadałem 5 posiłków tzw "żarcia na masę" do syta. Bez konkretnego planu żywieniowego. Raczej spontanicznie. Jak 200ml mleka to twaróg i płatki kukurydziane, jak torebka ryżu to mięcho warzywka itp itd - znamy to świetnie. Wprowadzenie 6 posiłku nie zdałoby egzaminu u mnie ale egzamin zdało "dopychanie" :) A czymże jest to dopychanie? Np. jadamy zwykle obiad: torebka ryżu 100g, 150-200 gramów piersi kurczaka, sałatka i człowiek full - uczucie sytości, przepełnienia. Zwykle w tym momencie odpuszczałem - bo się człowiek najadł. Fakt, dokładki ani ryżu ani mięsa bym nie wziął, za to zjedzenie czegoś zupełnie z innej beczki wcale nie jest katuszą. Ba! Można jeszcze wtedy coś zjeść dla smaku. I tak: po przynajmniej 3 z 5 posiłków stosujemy takie dopychacze. Po obiedzie kubek kefiru + banan, albo koktajl z truskawek 2 szklaneczki. Kieruje to do ludzi co nie mają żadnych problemów z zatłuszczaniem się wiec i baton + szklanka mleka będzie ok. Grunt, żeby po 2-3 posiłkach w ciągu dnia zapytać się siebie co by się jeszcze chciało zjeść i hop siup do kuchni.
Po treningu banan - 2 bananki, których nie traktujemy jako posiłek oczywiście.
Koktajle SFD :) super sprawa. 15 minut roboty a mamy z głowy jeden posiłek. W te zaopatrujemy się jak nie możemy zjeść o danej porze z różnych względów
Trening: z 3 x na tydzien, zwiekszylem na 4x. Główna zmiana polegała na zwiększeniu ilości treningów bicepsa i tricepsa. Trenowałem na przemian: w jednym tygodniu 2x tricpes i raz biceps, w drugim: 2x biceps i raz triceps.
Alkohol: w ogóle - odpuściłem sobotnie wypady na miasto.
Woda: Piłem około litr więcej niż zwykle miałem w zwyczaju.
Sumplementacja - brak
Podsumowanie :)
Po okresie tych 2,5 miesiąca odczarowałem wagę. Zdaje sobie sprawe, że to nie "czysty miesięń", ale nie mogę powiedzieć, że się zatłuściłem czy coś - nie ma mowy. Wizualnie jak najbardziej na plus. Siłowo również. Klata +10kg. Kolejne miesiące (bo to było jakies 5 miesiący temu) to powrót do starego trybu żywieniowego bez dopychaczy, kontuzja ręki (miesiąc bez siłki), potężna grypa żołądkowa, w sobotę czasami jakiś alkohol, a zdobyta waga ciągle się trzyma.
Serdecznie polecam tę formę odbicia się od wagi. Ja ponowienie teraz postaram się ruszyć coś wg w/w schematu. Przepraszam za nieprofesjonalność i niekonwencjonalność artykułu, ale skoro mnie pomogło to może i Wam się przyda. Warto na 2 miesiące zacisnąć pasa bardziej niż zwykle
Pozdrawiam ;)
Aaaa i skorzystam z okazji: chłopy rozgrzewać się dobrze przed treningiem. Ja po łebkach zrobiłem rozgrzewkę i do dziś się zmagam z bólami nadgarstka. Paskudna sprawa
no sweat no speed
no violence no boxing