Zgadza się z tą narodową wadą. Lubimy zwycięzców i tyle. Chyba z komuny to się jeszcze wywodzi, gdzie wszyscy mieli być średni i broń boże się wybijać ponad przeciętność. Ludzie zatem nie wiedzą, ile lat ciężkiej pracy na wielu polach, kosztuje wyjście do walki w UFC. Ile Małysza kosztuje wywalczenie kryształowej kuli, jaką cenę płaca siatkarze za medal na MŚ itd., itd. Nie wiedzą i nie obchodzi ich to. Traktują polskich sportowców na światowym poziomie, jak swoją własność trochę, jakby mieli do nich prawo. Więc kibicują, ale nie oczekują, a żądają sukcesów i sukcesów potrzebują.
Na marginesie Nastula to kawał twardziela. Z jego przeciwników tylko ten Edson Drago to przeciętniak. Reszta to czołówka ówczesnego Pride'a.
Zmieniony przez - chorazy w dniu 2009-09-05 19:11:40