Wzrost: 170
Waga: 70
Cel: czysta siła
Dieta: odżywiam się zdrowo
Staż: z pół roku będzie
Sprzęt: najpotrzebniejsze rzeczy mam (stojaki, sztanga, ławka, sztangielki), ćwiczę w domu
Przeciwwskazania: brak
No. Zasadniczo zależy mi na tym, żeby zwiększać siłę i nie przytyć. Właśnie tak. Nie zależy mi na masie (a w szczególności tłuszczowej), ani na potężnej sylwetce. Chodzi o samą siłę.
Najpierw ćwiczyłem na masę, siła lekko poszła, plusy w obwodach poszły, ale po jakiś czasie stwierdziłem, że bycie wielkim, etc. mi nie pasuje. Bo po co mi 50cm w bicepsie? Po kiego grzyba?
No właśnie.
Ale lubię ćwiczyć. No właśnie. Dlatego uznałem, że skierowanie treningów w stronę siły jest słusznym pomysłem.
Wziąłem się za 5x5.
Siła jakoś trochę poszła. Ale treningi nudziły. Ciągłe dokładanie ciężaru - co serię - i długi czas treningu po prostu mnie odrzucały. Zrezygnowałem z tego i...
Uznałem, że jak jest coś takiego, jak 5x5, to czemu nie robić 4x4, na stałym ciężarze?
No właśnie.
W poniedziałek robiłem ciężkie przysiady, lekkie wyciskanie leżąc, ciężkie wiosłowanie i wyciskanie francuskie na triceps. Wszystkiego dwie serie rozgrzewkowe i 4x4 na maksymalnym ciężarze.
W środę podobnie, ale przysiady i wiosło były lekkie, a wyciskanie ciężkie. Triceps zamienił się z uginaniem ramion na biceps.
W piątek szedł martwy ciąg (zamiennie co tydzień, lekki/ciężki), wyciskanie sztangi nad głowę z klatki i wspięcia na palce.
Pod koniec każdego treningu ćwiczenia na brzuch.
I to okazało się zbyt wiele. Poprzednio ciężkie przysiady jakoś poszły. Klatka ciężko nie poszła, uznałem, że dobrałem za duży ciężar. Dzisiaj, po cotygodniowej progresji 2,5kg przysiady ciężko nie poszły. Już drugiej czwórki nie ukończyłem.
Więc dochodzę do wniosków:
1. Przesadziłem. Czwórki są za ciężkie.
2. Mogłem też przesadzić z ciężarem, ale, bogowie, 2,5kg! Przecież to nic nie waży, nie może mnie ot tak wykończyć.
3. Więc po prostu - trening jest jak dla mnie za ciężki.
I teraz zastanawiam się, co z tym zrobić... Nie przepadam za robieniem sporej ilości powtórzeń. Nie przepadam za dłużącymi się treningami. Nie widzi mi się split.
Myślę, czy nie zrobić czegoś w rodzaju ogólnorozwojowego FBW, ale z obniżoną ilością powtórzeń...
Np.
Siady 3x6
Wiosło 2x6
Martwy ciąg 2x6
Klatka 3x6
Wyciskanie z klatki 2x6
Biceps/triceps 2x6 (myślę nad wywaleniem tego punktu...)
Łydki (nie wiem...) 2xMax
Do tego brzuch
Spięcia 1x20
Unoszenie nóg 1x20
Spiecia na skośne 1x20
Trzy razy w tygodniu, poniedziałek, środa, piątek. Miesiąc-dwa tym trenigniem, potem przerwa i obniżenie powtórzeń do pięciu albo czterech. Potem powrót do czwórek, które już ćwiczyłem.
Nie przesadzam z intensywnością treningu? Może macie coś lepszego do polecenia?
Every f***ing thing is possible.