Wczoraj nastąpiła najstraszniejsza sytuacja w moim życiu. I teraz wam ją przytoczę:
Siedząc przed komputerem w pracy nagle miałem wrażenie że nie mogę czytać całych wyrazów, po chwili wyszedłem i powiedziałem znajomej co się dzieje (ona pomyślała że żartuje) Zachodząc z piętra było już gorzej, wszystkie napisy przedstawiały się dla mnie jak by były napisane w obcym języku kompletnie dla mnie nie znanym, nie umiałem ich odczytać nawet po literce, po chwili obrazy zaczynały zostawać mi przed oczami, to co widziałem przed sekundą po obróceniu głowy widziałem dalej, po chwili przysiadłem i znajoma zadzwoniła po karetkę, sanitariusze zaczęli mi zadawać pytania, wiedziałem o co im chodzi ale nie umiałem na nie odpowiedzieć, widziałem tylko jedną część twarzy druga była dla mnie rozmazana... W szpitalu podano mi kroplówkę, podano coś do picia (chyba coś wzmacniającego, koloru żółtego) porobiono mi badania. Zajmował się mną doktor neurolog robiąc wszelakie testy, internista i na koniec okulista (badał dno oka i takie tam). Wszystkie testy wyszły ok, poza dużym niedoborem, potasu i elektrolitów.
Na koniec kobieta przy wypisie nie wiedziała nawet co wpisać co mi dolegało. Jak myślicie wypuścili mnie bo się poczułem już dobrze i nie wiedzieli co mi jest ? Czy takie objawy mogą być spowodowane takimi niedoborami ? Zazwyczaj jak czytam o elektrolitach, to raczej układ nerwowy i mięśniowy a nie takie coś.
Co myślicie o tym wszystkim ? Przed tą sytuacją miałem weekend z alkoholem, a rano z kawą, bo w piątek skończyłem sesje na uczelni.
..."Trochę kultury ku**a"
Mój dziennik, zapraszam ! http://www.sfd.pl/NDRain/Dziennik/Mega_redukcja-t506009.html