- Ta tendencja wzrostowa utrzymuje się od lat we wszystkich krajach rozwiniętych. Wciąż jeszcze nie potrafimy szczegółowo wyjaśnić tego zjawiska - mówi socjolog Tomasz Marciniak z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Co ciekawe, ten trend wzrostowy jest o wiele silniejszy w miastach niż na wsi. - To normalne. W miastach ludzie są bardziej narażeni na przerost hormonów, które powodują zwiększenie masy ciała. Wiąże się to z modyfikowaną żywnością i powszechnym stosowaniem antykoncepcji - wyjaśnia prof. Maciej Kurpisz z Instytutu Genetyki Człowieka Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu.
To wzmożone rośnięcie nie umknęło uwadze producentów odzieży. Już nikogo nie dziwią panie, które noszą numer buta 40 i więcej. Bo jak wiadomo, wraz ze wzrostem rośnie również wielkość stopy. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że producenci autobusów i tramwajów również to w końcu zauważą, bo obecnie podróżowanie tymi środkami lokomocji jest dla wysokich wielce uciążliwe.
Jeśli kolejne pokolenie nie przestanie rosnąć, nasze organizmy mogą zwyczajnie tego nie wytrzymać. Wszelkie anomalie wzrostu mogą zabić. - Jeśli nie przestaniemy w końcu rosnąć, to nasze kręgosłupy znajdą się w niebezpieczeństwie. One nie przywykły do takiego obciążenia - ostrzega fizjoterapeuta, Tomasz Chomiuk. - Dyskopatia już w tej chwili jest chorobą cywilizacyjną. Zwiększony wzrost spowoduje również nadmierne obciążenie serca, które tłocząc krew do coraz dłuższych kończyn, będzie się rozrastać. Podobnie jak u sportowców może to doprowadzić do zaburzenia rytmu. A obciążone ręce i nogi będą powodować bóle kostno-stawowe i wady postawy - dodaje. Zarówno najwyżsi, jak i najniżsi ludzie świata przeważnie umierali bardzo wcześnie, bo zaledwie w wieku 19-22 lat. Ingerując w przyrodę, sprzeniewierzyliśmy się bardzo naturze. A ten przyrost wzrostu jest właśnie tego skutkiem. Teraz nikt nie jest w stanie tego procesu zahamować.