Mam 18 lat i do niedawna zaliczałam się do szerokiego kręgu obecnej młodzieży wyłączającej ze swego życia sport.
Dwa lata temu pojawiły się pierwsze skutki mojego postępowania, które wciąż się rozwijając, zmieniając powoli w, jak to
przestrzegali moi rodzice, "20-letnią babcię".
Płacę za własny idiotyzm- co by się tu nad tym rozwodzić.
Opadnięcie biustu, zmniejszanie się wcięcia w talii, wiotczejąca skóra, obwisłe przedramiona i uda- te konsekwencje mojego dawnego trybu życia są dla mnie porządną nauczką. Postanowiłam się zmienić. Choć nie zawsze przez szkołę mam siłę, staram się ćwiczyć 15-30 min. dziennie (mniej lub więcej w zależności od zmęczenia). Zestaw ćwiczeń zaczerpnięty głównie z tych z WF-u:
-obroty biodrami (60x),
-brzuszki (30x),
-przysiady(10-15x),
-pompki damskie (na te "pełne" mam jeszcze zbyt nędzną wytrzymałość- swoją drogą, pozycja wyjściowa mojego wykonania tego ćwiczenia jest taka-
- czy robię to prawidłowo?)(10x),
- - garść ćwiczeń rozciągających,
- kilka innych wzmacniających, których nazw nie jestem sobie w stanie przypomnieć.
Chciałabym prosić o radę w kwestii doboru ćwiczeń do codziennego wykonania w domu- zestawienie kształtujące wszystkie partie ciała, które w jak najszybszym czasie odwróciłoby wyżej opisany proces (który, pomimo systematycznych ćwiczeń, postępuje). Swoją
drogą- ile zająłby powrót do dawnej sylwetki?
Tak na marginesie, ciekawy jest fakt, że większość dziewczyn z mojego otoczenia ma zerowy kontakt z aktywnością fizyczną- o czym świadczą choćby całoroczne zwolnienia z WF-u "od zawsze"- a posiadają niezmiennie przyzwoitą figurę.