Temat ten służy przede wszystkim do przedstawienia Wam wspaniałych zawodników, których firma Fitmax ma zaszczyt wspomóc w drodze na szczyt:) Nie chcę zaśmiecać tematu, w którym informujemy Was o sukcesach tychże zawodników, dlatego tutaj znajdą się profile poszczególnych osób, tak aby każdy mógł dowiedzieć się czegoś więcej o danej osobie :) Temat będzie sukcesywnie uzupełniany:)
Rozpoczynam od przedstawienia sylwetki wspaniałego trenera, który jest legendą polskiego MMA i który opiekuje się Gdyńską szkołą walk Mighty Bulls:) Pozwolę sobie skorzystać z pięknie opracowanego materiału ze strony mmaction.pl ( autor : redakcja):)
GRZEGORZ JAKUBOWSKI
UR: 1970, Gdynia, Polska
Wzrost, Waga: 173 cm, 87 kg
Styl walki: Boks, Jiu-Jitsu
Klub: Mighty Bulls
Rekord: 26-5-2
Grzegorz Jakubowski swoją przygodę ze sportem zaczynał od gry w piłkę nożną - trenował w Gdyńskim klubie „Bałtyk". Jednak treningi piłki nożnej nie przypadły Grzegorzowi do gustu - klub był niedofinansowany i Jakubek często tylko siedział na ławce i patrzył jak inni grają. Z tego powodu jako kilkunastoletni ambitny chłopak postanowił poszukać dla siebie nowego wyzwania, nowej dziedziny sportu gdzie mógłby się lepiej realizować.
Na początku trafił na treningi karate, miał wtedy 13 lat - jednak ta sztuka walki była dla niego za mało kontaktowa, było w niej za mało rywalizacji. Kolejnym krokiem były treningi boksu, judo, zapasów oraz innych stylów ale zawsze wchodziła w grę rywalizacja na ringu bądź macie. Kiedy Grzesiek po raz pierwszy zobaczył na kasety VHS z turniejami UFC to od razu wiedział, że to jest to, co chce robić.
Na początku roku 2000 Grzegorz wraz ze znajomymi z Gdańska stworzyli nieformalną grupę zawodników z którymi trenował boks i kickboxing. Stałym punktem zajęć były długie i intensywne sparingi. Do grupy należeli także ligowi bokserzy z którymi, jak wspomina Jakubek, stoczył wiele wyczerpujących walk.
Grzegorz dwukrotnie wygrał tytuł mistrza Polski w kung-fu wersji „full contact". Na tych zawodach dozwolone były uderzenia i kopnięcia powyżej i poniżej pasa - czyli zasady bardzo zbliżone do kickboxingu - Jakubek wszystkie swoje walki wygrywał przed czasem.
Podobnie było z zawodami w submission wrestling, na których Jakubek wielokrotnie stawał na podium.
Po pewnym okresie bez startów w zawodach, Grzegorz postanowił, że ma przed sobą jeszcze kilka lat aktywności sportowej i postanowił wystartować w zawodach MMA, które odbyły się w Warszawie podczas targów „Body Show"(10-10-2002). Walka ta uznawana jest za pierwszy oficjalny pojedynek MMA jaki stoczono w Polsce. Jak wspomina Grzegorz "To była naprawdę długa walka, ale umówilimy się z Temistoklesem, że pojedynek musi skończyć się przez KO albo poddanie. Nie liczylismy punktów - nikt nie mógł przewidzieć, że będzie to tak trudne do osiągnięcia… Pojedynek toczył się przez 45 minut!"
„W czasie tego całego czasu były tylko dwie przerwy a na dodatek Temistokles miał wtedy przewagę wagi ok. 20 kg co było dodatkowym utrudnieniem dla Jakubka.
Dodatkowym utrudnieniem było to, że treningi przed walką odbywały się głównie na podstawie kasety z walkami z zagranicznych gal.
W swoich kolejnych pojedynkach Jakubek udowodnił, że jest zawodnikiem, który potrafi szybko i efektywnie kończyć swoje pojedynki - rekord 26-4-2 mówi sam za siebie.
Niektóre walki wygrywał łatwo, inne wygrane okupił ciężkimi kontuzjami. W jednej ze swoich walk, jak nam opowiadał, w 4 minucie pierwszej rundy był za plecami przeciwnika i przechodził do duszenia, jednak rywal wstał i rzucił się do tyłu co spowodowało, że Jakubkowi pękły wtedy żebra i mostek. Jak wspomina Grzegorz „walka trwała jeszcze 15 minut ale dałem rade gościa udusić" ..
Wartym wspomnienia faktem, w karierze tego zawodnika, była walka z Travisem Lutterem, zawodnikiem UFC, który swoje dwa ostatnie pojedynki stoczył z Andersonem Silva i Richem Franklinem. Pojedynek odbył się na gali EVT 2 - Hazard a Jakubek przegrał przez kimurę w trzeciej minucie pierwszej rundy.
Jakubek uważa siebie za zawodnika kompletnego, którego stójka i parter są na podobnym (naszym zdaniem bardzo wysokim) poziomie.
Swoją ostatnią walkę w karierze Grzegorz stoczył na KSW 9. Pojedynek przegrał, jednak moim zdaniem w dużym stopniu przez bardzo kulawe przepisy KSW, które po pierwsze pozwoliły mu wyjść do walki bez suspensora a po drugnie pozwoliły przeciwnikowi to wykorzystać - dopiero po trzecim kopnięciu w okolice krocza został mu odjęty 1 punkt…
Sytuacja była dla mnie całkowicie niezrozumiała ponieważ np. w K-1 jeżeli zawodnik zostanie uderzony w krocze i nie może kontynuować walki to jego przeciwnik przegrywa przez dyswalfikację, natomiast na KSW osoba kopnięta ma 1 minutę na to żeby dojść od siebie bo inaczej przegrywa przez TKO…
Zmieniony przez - elaine w dniu 2010-11-27 13:59:08
:):)