kiedyś także myślałem, że odpowiednia podaż białka w diecie stwarza warunki, w których suplementacja bcaa nie jest konieczna. tłumaczyłem to sobie właśnie na zasadzie "po co mi bcaa, skoro z kilku ainków i tak mój organizm nie dostanie kompletu do syntezy nowych białek i regeneracji, a w białku mamy dostateczną ilość bcaa".
były to czasy, kiedy nikt nie wiedział jeszcze o mechanizmie stymulowania mTOR przez leucynę.
jedyny efekt antykataboliczny, jaki był wtedy potwierdzony, tłumaczyłem właściwościami glukoneogenetycznymi bcaa, co w moim rozumieniu stawiało je na równi z każdym niemal innym substratem mogącym działac na tej zasadzie.
kasy za wiele nie miałem. jak cele treningowe zakładały redukcje to po ukierunkowaniu diety i treningów (deficyt kalorii i zwiększony wydatek energetyczny)
na rzeźbę dodawałem z supli jedynie spalacz, białko, jakieś kreatyny.
kiedy jednak zaczynałem się przemęczać i odczówać spowolnienie regeneracji namówiłem się na suplementację bcaa.
byłem na prawdę zdzwiny kiedy odczółem poprawę regeneracji, możłiwości siłowe i ogólnie lepsze "doregenerowanie".
wtedy przekonałem się, że jest to suplement, który rzeczywiście daje efekty.
dzisiaj znamy już mechanizm dzięki któremu bcaa nawet przy dostatecznej ilości białka może poprawić regeneracja, także na niskich węglach i nawet zmniejszonym spożyciu kalorii.
okołotreningowo - warto - nawet na dietach z dodatnim bilansem i dobrym odzywianiu okołotreningowym.