Warzywa a bilans

Mam pytanie odnośnie wliczania, lub nie, warzyw do bilansu - z tego, co przeczytałam już na forum wychodzi, ze poza "ciężkim kalibrem" w stylu fasoli lub kukurydzy nie trzeba przejmować się kaloriami z roslinek - ale właściwie dlaczego? :) przecież tez dostarczają energii. Oczywiście rozumiem, ze jeśli ktoś da kilka plasterkow pomidora czy 100g mizerii do obiadu to właściwie te kilkadziesiąt kcal różnicy nie zrobi, ale jeśli ktoś je sporo warzyw (tak jak ja), to tez nie powinien ich liczyć?

jezeli nie jestes na diecie, w ktorej trzeba liczyc kazdy ww (np. CKD) to warzywa są poza bilansem. dlzczego? swieze zielone warzywa czy pomidory mają tak znikome ilosci kcal i ww, że spokojnie mozesz zjeść dziennie nawet kilogram

100g? człeniu 100g? to dla dzieci chyba lub dla spanikowanych polaków którzy dopiero w lato się obudzili ze im opona sie robi.
Wal tych warzyw po kilogram a nie tam.

Dzieki za odpowiedz, czyli moge sie kaloriami z zielska nie przejmowac :) mi tak wychodzi kolo kg, nawet moze troszke wiecej, warzyw dziennie. Myslalam, ze to za duzo patrzac na to ile jedza "normalni" ludzie (do obiadu 2 ogorki albo troszeczke surowki i koniec) ;)

Jedz sporo, zachowanie odpowiedniej równowagi kwasowo-zasadowej jest bardzo ważne

/pozdr