Wyszło, że mam częściowe rozfragmentowanie łąkotki przyśrodkowej, szczelinę pęknięcia na tylnym rogu + torbiel 5mm. Po obejrzeniu nogi przez lekarza po raz kolejny dostrzegł on znaczny luz w stawie. Stwierdził, ze uszkodzone zostało ACL i konieczna będzie artroskopia.
Tutaj pojawia się moje pytanie. Czy faktycznie jest ona konieczna? Wiem, że lekarza nie interesuje to czy uparwiam jakiś sport, po prostu widzi on problem i problem musi rozwiązać. Kilka osób mówiło mi, że łąkotka nie regeneruje się i nie zrasta więc jeśli jest ona zniszczona to ją usuwają, co na pewno spowoduje osłabienie stawu.
Na ten moment chodzę, mogę nawet biegać, ale kolano jest strasznie sztywne, mam ograniczone ruchy w stawie i często mi ucieka gdy chodzę, a przy szybszym tempie jakbym tracił kontrolę nad nogą.
Mój trener kiedyś miał coś podobnego i zrezygnował z artroskopi mówiąc, że zawsze będzie czas by taką przeprowadzić, a kolana nie chce na zawsze osłabić więc przeczekał to i dziś wszystko jest OK. Na zabieg musiałbym czekać 2 miesiące, więc mam zamiar się zapisać i gdyby sytuacja uległa poprawie- zrezygnowałbym.
Czy to dobry pomysł? Dodam, że trenuję sztuki walki oraz ćwiczę sporo na siłowni.