Spłycacie koncepcję ;)
Przede wszystkim nie ma mowy o tym,by łapał się za to jakiś ***** robiący tylko wl+bic+tric- przy dobrych lotach zwyczajnie nie będzie progresu. Nie bez przyczyny wybrałem ten dział,bo jest tu trochę więcej poważnych osób,a także tych otwartych na "nowe prądy" ;)
Druga sprawa-jak kilka osób zauważyło-poziom zaawansowania.
Trzeba znać (nie z teorii,ale z autopsji) mnóstwo programów,progresji itd.,którymi trzeba lawirować na przestrzeni tygodni,a nawet treningów.
Rzecz w tym,że każda partia czy bój może być trenowana zupełnie innym treningiem,częstotliwością, schematem setów/powt/%CM i jednocześnie to wszystko bardzo szybko może się zmieniać.
Oczywiście te osoby,które nie znają swojego organizmu będą uprawiały skakanie z programu na program,ale nie o to oczywiście chodziło ;)
Trzeba też znać mnóstwo ćwiczeń i umieć je wykonywać technicznie i wg. ich przeznaczenia,uwzględniając choćby proporcje kończyn-nikt poza mną tego nie zrobi-znów chodzi o doświadczenie.
Cała koncepcja opiera się na natychmiastowym wyłapywaniu słabych punktów.
Trochę jak z grą w tenisa-mistrzowie wiedzą, gdzie wyląduje piłka zanim przeciwnik zdąży uderzyć rakietą ;)
Na moim przykładzie-na jakimś treningu WL z większym %CM zauważyłem,że mam 2 słabe punkty- 5cm nad klatką i lockout(ostatnie 10-15cm).
Wiecie co by się działo przy "normalnym treningu" ? Czekalibyście do końca "założeń" lub wpakowali tyle ćwiczeń pomocniczych,że "serie właściwe" w WL straciłby by sens i skończyłoby się na wypaleniu,czy regresie.
Co ja zrobiłem? Zapaliła mi się lampka "
Westside Barbell-rotacja ćwiczeń dla wysiłku maksymalnego".
Przez 3 kolejne treningi(z jednodniowymi przerwami) robiłem wyciskanie hantlami (2-5p,b ciężko). Efekt? - siła startowa wzrosła i martwy punkt zniknął.
Kolejne 3 treningi- b. wysoka decha (do 1RM) + gumy + triceps z gumami. Efekt? - lockout się wzmacnia i stary ciężar w klasycznym WL nie ma już w tych miejscach martwych punktów.
Oczywiście idąc dalej-natrafiłem na nowy martwy punkt.
Ale wszystko w porządku i nad tym pracuję.
Dla początkującego jest to przytłaczające,że ZAWSZE CZY TO W SYLWETCE, CZY W SILE BĘDĄ SŁABE PUNKTY.
Mnie to nie przytłacza i rozumiem,że łańcuch jest tak mocny jak jego najsłabsze ogniwo.
Jednocześnie,nie zawsze mamy dobre dni na siłowni- nie będę wtedy katował ciągów,tylko (mając chęć na jakieś ćwiczenie-które pośrednio pomoże zwiększyć ciągi) zrobię sobie szrugsy czy wiosło na powtórzenia. I dalej wszystko gra-mimo,że trening nie był mistrzostwem świata,to jednak choćby w małym stopniu zrobiłem progres i to jest właśnie przyjemnością z treningu i nie ma żadnego stresu.
Nie ma stresu-nie ma przetrenowania.
P.S.Na resztę odpowiem na dniach ;)