Wczoraj wieczorem dostałem lekkiej gorączki, dreszczy i nudności. Zaraz potem wizyta w kiblu i na jazda na dwa fronty - rzyganie i sranie, mówiąc krótko :)
Kilka dni temu miałem robione kompleksowe badania (krew, mocz, cośtamcośtam), wyszło że jestem 100% zdrowy, także chyba złapałem tzw. grypę żołądkową.
Dzisiaj trochę zaczęło mi przechodzić, co oznacza, że zamiast zwracać co 3 godziny zwracam co 6. Sraczka tam samo.
Moje pytania są takie:
1) jestem teraz na cyklu redukcji - przy takiej chorobie zawsze tradycyjnie się jadlo jakies kleiki ryzowe albo coś takiego. Ale to są węgle. Co można jeść przy takich ekscesach, żeby nie zniwelować efektów redukcji?
2) Czy jeśli czuję się trochę lepiej, a do planowego rzygania trochę zostało :) to czy jest sens ćwiczyć, czy może sobie póki co odpuścić?
3) jak z regeneracją po takiej chorobie- zarzucić redukcję(która generalnie osłabia organizm),czy jechać normlnie, jakby nic się nie stało?
Pozdrawiam i z góry dzięki wielkie!