Od poniedziałku do środy moja praca wygląda tak:
8:00 wstaję kawka i dochodzę do siebie - problem nr.1 nie znoszę śniadań- stają mi w gardle ale jakoś się zmuszam
9:30 Praca - coś w rodzaju kuriera, czyli jazda autem z częstymi postojami i umiarkowanym ruchem w pośpiechu - problem nr2. brak czasu na posiłki.
18:00 koniec pracy, powrót do domu i w końcu obiad
19:00 Kurs językowy lub jakaś fucha, wszystko przed kompem
20-21 Koniec zajęć a przy okazji sił i chęci na cokolwiek - problem nr.3 nocne obżeranie.
Kiedyś zacząłem biegać ale niestety mam problem ze stawami i po konsultacji z lekarzem musiałem zaprzestać - zostaje mi basen ew. rower.
Dalej jest gorzej.
Czwartek mam z reguły wolny do ok 16 - mocno odsypiam bo ruszam w trasę o 20:00. Pracuję bez snu do nocy Piątek/Sobota czyli ponad 24h a co się z tym wiążę - problem nr.4 jazda na kanapkach, batonach i pieprzonych redbulach itp. Wiem że to chore ale takie czasy, że jak potrzeba kasy to trzeba zap....
Wracam w nocy z Piątku na sobotę odsypiam jakieś 8h i wreszcie mam odrobinę czasu dla swojej przyszłej żony i jakiś ruch.
Muszę się wziąć za siebie bo 30tka już tuż, tuż, wprawdzie nadwagi nie mam ale zaczątki już są. Nie mam pomysłu jak to wszystko pogodzić