Od małego jestem tragicznie rozciągnięty, nie mogę nawet dotknąć palcami podłogi, gdy się schylę. Ciekawsze jest chyba to, że już w przedszkolu nie umiałem usiąść po turecku, a nie jestem niepełnosprawny
W związku z tym nie umiem zrobić przysiadu na płaskich stopach. Nawet podkładając coś pod pięty jest lipa, bo w końcowej fazie zginam dół kręgosłupa (a muszę podkładać jakieś bardzo grube ciężarki, co chyba może mi tylko zaszkodzić). Dlatego postanowiłem wziąć się za rozciąganie.
Pandarek polecił mi kiedyś tę metodę:
class="link" target="_blank">Tu wprowadź tekst linku...
Od jakichś dwóch tygodni to stosuję i już prawie całym ciałem leżę na podłożu z tak wygiętą nogą, dzięki czemu mogę siąść coraz niżej, bez utraty równowagi.
Problem jednak tkwi w tym, że z prostym kręgosłupem zrobię siad ledwo do 90*, a potem tracę równowagę i nie mam pojęcia jak przez to przebrnąć?
Z góry dzięki za rady, pozdrawiam!
"Słuchając haseł i siedząc, to nie dojdę nigdzie"