Po ponad 6 miesiącach wracam do treningów MT, uderzam do grupy zawodniczej ponieważ chcę zawalczyć w ringu ;) Sekcja zawodnicza w moim klubie to MT + MMA, wcześniej trenowałem MT przez pół roku a MMA nigdy mimo, że zawsze mnie interesowało ;)
Obecnie jestem, że tak powiem - zaje***ny smalcem, ważę 105kg - gdy trenowałem miałem 95kg, jak zaczynałem przygodę z MT to również ok 105kg. Zero kondycji, rozciągnięcie też lipa, także zaczynam od zera.
Przechodząc do sedna. W podstawówce skoczyłem ze schodów - diagnoza, pęknięta torebka stawowa prawej kostki. Pozrastało się i wszystko było w porządku. W wieku ok. 14-15 lat skoczyłem z dużej wysokości i torebka pękła po raz drugi. Po tym urazie było gorzej, ale nie miałem jeszcze jakiś super problemów. Następnie nie pamiętam już kiedy ale wykręciłem kostkę po raz trzeci, już chyba bez pęknięcia - niestety zacząłem mieć z nią poważne problemy.
Noga przez rok, półtorej po urazie wykręcała się na prostej drodze, nie potrzebne były wyboje czy korzenie. Po prostu staw był tak słaby, że przy chodzeniu nie dawał rady. Kilka razy wykręciłem ją tak, lądowałem na ostrym dyżurze, po jakimś czasie już nawet nie jeździłem bo nie było to na tyle poważne a leczenie zawsze było takie samo, okłady z altacetu i leżymy z nogą w górze.
Po ok. roku od tych zdarzeń, mój organizm jako tako nauczył się "reagować" na wykręcenia. Po prostu gdy noga zaczęła się wykręcać przy stawianiu kroku, impuls docierał do mózgu tak na tyle szybko, że robiłem "przekrok" przenosząc częściowo ciężar na drugą nogę i skręcenia zamieniły się w chwilowy ból ;) Teraz mam 22 lata, tego typu zdarzenia zdarzają się naprawdę sporadycznie, chyba przyzwyczaiłem się do tego - podczas 6 miesięcy treningów miałem taką sytuacje raptem 2 razy podczas biegu na rozgrzewce.
Gdy zacząłem trenować zaczęło mi to trochę przeszkadzać, kopię prawą nogą, czuję że staw jest słaby, bardzo słaby, po prostu czuję to... Przy kopnięciach często zdarza się, że nie kopnę low-kicka goleniem tylko właśnie stopą, obawiam się, że kiedyś jak wejdzie soczyście takie kopnięcie to mogę się nabawić poważnego urazu kostki....
Zacząłem czytać, na sekcji trafił się także jakiś student fizjoterapii z którym trochę pogadałem na ten temat ale odszedł z sekcji, kontakt się urwał i kicha.
Podobno przy tego typu urazach przerywają się jakieś nerwy czy receptowy(coś w tym stylu), które są odpowiedzialne za przesyłanie danych do mózgu przez co nie ma informacji to mózg nie wie, że noga się wykręca czy coś takiego.
Podobno są jakieś ćwiczenia, które odbudowują te "nerwy" - czy ktoś z Was ma jakąś wiedzę w tym temacie?
Serdecznie pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc ;)