Pragnę to w końcu uściślić. Jadanie 5 lub więcej posiłków dziennie jest niepraktyczne, jednak spooora większość informacji w Internecie potwierdza, że to jedyna słuszna droga (odpowiednie przyswajanie wartości odżywczych, podkręcenie metabolizmu, brak gazów i wzdęć).
Do tego mówi się, że organizm jest w stanie przyswoić nie więcej niż 30-40g białek ze zbilansowanego posiłku, reszta idzie w toaletę.
Zaglądnąłem na sfd, gdzie panuje zupełnie inna teoria, co po niektórzy przyswajają 3000kcal na raz i poszczą cały dzień, da fuq?
Lubię dobrze pojeść, lubię gotować, wkurza mnie ciągłe dokładanie do pieca co 3h i chodzenie po uczelni z pojemnikiem na żarcie. Wolałbym zjadać te 2-3 posiłki dziennie, pojeść do syta i mieć spokój na kilka godzin - nawet mimo gazów i wzdętego brzucha, nie przeszkadza mi to. Aktualnie jadam 5-6 posiłków, w którym każdy ma 20-30g białek, 20g tłuszczy (rozłożone po równo nasycone:1nienasycone:wielonie.) i 60g węglowodanów złożonych - tak mniej więcej wygląda to w dzień treningowy.
Tak więc czy jedzenie mniejszej ilości posiłków dziennie niż 4+ wpłynie negatywnie/pozytywnie na regenerację i odbudowywanie tkanki mięśniowej, czy to nie ma żadnego znaczenia?
Proszę o fachowe podejście i wytłumaczenie zagadnienia, znalazłem tylko ten topic: https://www.sfd.pl/Jak_ważne_są_regularne_posiłki_dla_wzrostu_mięśni_-t663852.html
ale mała ilość postów mnie nie przekonuje...
Pozdrawiam brać!