Nie znalazłem odpowiedniego działu, aby tam utworzyć temat z moim problemem, chyba ten jest najodpowiedniejszym miejscem.
Roku temu, w maju zacząłem się zdrowo odżywiać, uprawiać sport. Wszystko szło bardzo dobrze, dobre samopoczucie, kondycja, poprawa wyglądu i oczywiście sylwetki, do czasu. W styczniu tego roku zacząłem przygotowania do zawodów, musiałem zrzucać wagę, w dniu zawodów ważyłem 61,5 kg przy wzroście 171cm. Po zawodach w kilka dni wróciłem z wagą do 70kg. Apetyt, a raczej wilczy głód (dosłownie jadłem wszystko co niezdrowe, pizza, chipsy, frytki, czekolada w ilościach takich, że raz zwymiotowałem z przejedzenia) towarzyszy mi aż do teraz, a to już 3m-c po zawodach. Czasami potrafię wytrzymać 2 tygodnie zdrowo się odżywiając i nagle napada mnie głód. Tylko problem w tym, że ja głodny jako tako nie jestem. Po prostu po sytym obiedzie zaczynam od czekolady, 1 tabliczka, 2, 3 + ciasta i cukierki. Do momentu, aż nie mogę się ruszyć z miejsca.
Jakieś porady? Dlaczego tak jest?