Naukowcy z Fred Hutchinson Cancer Research Center opracowali artykuł "Sześć mitów dotyczących zapobiegania rakowi prostaty". Ma on zostać wydrukowany w formie ulotki i przekazany przez Departament Zdrowia i Opieki Społecznej Stanów Zjednoczonych do szpitali i placówek medycznych.
Pierwszym mitem, jaki w nim obalono, jest twierdzenie, że przetwory na bazie pomidorów, jak ketchup czy sosy do potraw powinny być spożywane w dużych ilościach, bowiem zapobiegają rakowi prostaty. "Żadne badania nie wykazały takiego związku" – stwierdza krótko dr Kristal.
Jego zespół zajmował się bowiem także badaniami nad czynnikami utrudniającymi wystąpienie raka prostaty m.in. likopenem. Ten organiczny związek chemiczny z grupy karotenoidów jest silnym przeciwutleniaczem, chroniącym organizm przed chorobami układu krwionośnego i rakiem. Występuje w największych ilościach w pomidorach, nadając im czerwoną barwę.
Badania przeprowadzone na grupie 3500 mężczyzn w USA, określające poziom likopenu we krwi, nie dają jednoznacznych wyników w tym zakresie. "Wcześniejsze badania naukowe dotyczące zmniejszenia zagrożenia rakiem prostaty poprzez suplementację likopenem, nie mają przełożenia na obecne badania dotyczące związku poziomu likopenu we krwi i występowania tego raka. Oznacza to, że zwiększenie spożycia likopenu prawdopodobnie nie wpływa na zmniejszenie ryzyka wystąpienia raka prostaty” – twierdzą naukowcy. Likopen zawarty w samych pomidorach może pomóc, ale w "niewielkim stopniu".
Mitem drugim jest ogólnie znane i powtarzane nawet wśród lekarzy twierdzenie, iż wysoki poziom testosteronu automatycznie oznacza również wysokie ryzyko występowania raka prostaty i to często w najbardziej agresywnej postaci. "To bardzo przyjemna hipoteza dla lekarzy, bazująca na prostym rozumieniu metabolizmu testosteronu i jego wpływie na raka prostaty. Tyle tylko, że nieprawdziwa" - zauważa dr Kristel. Naukowcy z Fred Hutchinson Cancer Research Center twierdzą bowiem, iż nie istnieje tak prosty związek między wysokością poziomu testosteronu a występowaniem raka prostaty. Opublikowane w latach 2005-2010 materiały dotyczące 18 dużych projektów badawczych prowadzonych w USA i Europie, które miały potwierdzić taką zależność w przypadku raka prostaty, wykazały, że "nie istnieje bezpośrednie przełożenie wysokości poziomu testosteronu i występowania raka prostaty" na obu kontynentach.
Różnice w stopniu koncentracji we krwi kwasów omega-3 między grupą najwyższego i najniższego ryzyka nie są wysokie, wynoszą bowiem 2,5 proc. (w grupie najniższego ryzyka – 3,2 proc. w grupie najwyższego – 5,7 proc.). Ten najwyższy poziom jest jednak "większy niż efekt jedzenia łososia 2 razy w tygodniu" – stwierdził dr Kristal.
Jak dodał współautor badań, prof. dr Theodore Brasky, istotne jest, że w trakcie eksperymentu praktycznie powtórzono wyniki innych zespołów i powiązano z wcześniejszymi doświadczeniami, tym samym wykazując, że nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 "odgrywają istotną rolę w występowaniu raka prostaty" – wyjaśnił. "Nie znaczy to jednak, że stwierdziliśmy jednoznacznie, iż omega-3 pogarsza prognozy dla zdrowia pacjenta w przypadku już wykrytego raka prostaty" – dodał.
Naukowcy zauważyli, że wszystkie te wyniki są zaskakujące" ponieważ do tej pory twierdzono, że ze względu na własności przeciwzapalne nienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 powinny wykazywać pozytywne efekty w profilaktyce i leczeniu raka. Zapalenie bowiem odgrywa istotną rolę w rozwoju wielu typów nowotworów.
Nie jest jasne, jaki konkretnie mechanizm wiąże występowanie najbardziej złośliwych postaci raka prostaty z wysoką koncentracją nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 - określenie go jest obecnie najpilniejszym celem następnych analiz. Jedną z przyczyn może być sposób rozkładu omega-3; produkty na jego skutek powstałe mogą uszkadzać komórki i samo DNA, tym samym powodując zaburzenia immunosupresji, czyli hamowania procesu wytwarzania przeciwciał i komórek odpornościowych.
Jest jednak niemal pewne, że dieta bogata w ryby i owoce morza bezpośrednio nie stanowi zagrożenia – dowodzą tego badania z Japonii, gdzie przy tego typu odżywianiu poziom występowania raka prostaty, zwłaszcza jego najgroźniejszej postaci, jest jednym z najniższych na świecie. Jest natomiast prawdopodobne, iż suplementacja omega-3 może być dla mężczyzn szkodliwa.
Prof. Brasky i dr Kristel stwierdzili też, że w publikacjach zespołów zajmujących się innymi aspektami działania kwasów omega-3 wykazano, że działanie suplementacji nimi w przypadku chorób serca ma "mieszane skutki".
Naukowcy z Fred Hutchinson Cancer Research Center opracowali artykuł "Sześć mitów dotyczących zapobiegania rakowi prostaty". Ma on zostać wydrukowany w formie ulotki i przekazany przez Departament Zdrowia i Opieki Społecznej Stanów Zjednoczonych do szpitali i placówek medycznych.
Pierwszym mitem, jaki w nim obalono, jest twierdzenie, że przetwory na bazie pomidorów, jak ketchup czy sosy do potraw powinny być spożywane w dużych ilościach, bowiem zapobiegają rakowi prostaty. "Żadne badania nie wykazały takiego związku" – stwierdza krótko dr Kristal.
Jego zespół zajmował się bowiem także badaniami nad czynnikami utrudniającymi wystąpienie raka prostaty m.in. likopenem. Ten organiczny związek chemiczny z grupy karotenoidów jest silnym przeciwutleniaczem, chroniącym organizm przed chorobami układu krwionośnego i rakiem. Występuje w największych ilościach w pomidorach, nadając im czerwoną barwę.
Badania przeprowadzone na grupie 3500 mężczyzn w USA, określające poziom likopenu we krwi, nie dają jednoznacznych wyników w tym zakresie. "Wcześniejsze badania naukowe dotyczące zmniejszenia zagrożenia rakiem prostaty poprzez suplementację likopenem, nie mają przełożenia na obecne badania dotyczące związku poziomu likopenu we krwi i występowania tego raka. Oznacza to, że zwiększenie spożycia likopenu prawdopodobnie nie wpływa na zmniejszenie ryzyka wystąpienia raka prostaty” – twierdzą naukowcy. Likopen zawarty w samych pomidorach może pomóc, ale w "niewielkim stopniu".
Mitem drugim jest ogólnie znane i powtarzane nawet wśród lekarzy twierdzenie, iż wysoki poziom testosteronu automatycznie oznacza również wysokie ryzyko występowania raka prostaty i to często w najbardziej agresywnej postaci. "To bardzo przyjemna hipoteza dla lekarzy, bazująca na prostym rozumieniu metabolizmu testosteronu i jego wpływie na raka prostaty. Tyle tylko, że nieprawdziwa" - zauważa dr Kristel. Naukowcy z Fred Hutchinson Cancer Research Center twierdzą bowiem, iż nie istnieje tak prosty związek między wysokością poziomu testosteronu a występowaniem raka prostaty. Opublikowane w latach 2005-2010 materiały dotyczące 18 dużych projektów badawczych prowadzonych w USA i Europie, które miały potwierdzić taką zależność w przypadku raka prostaty, wykazały, że "nie istnieje bezpośrednie przełożenie wysokości poziomu testosteronu i występowania raka prostaty" na obu kontynentach.
Mit trzeci, dotyczy właśnie obalonej przez zespół dr Kristala teorii mówiącej, że przeciwzapalne właściwości nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 zmniejszają ryzyko wystąpienia raka prostaty. Według uczonych jest odwrotnie – im wyższy poziom nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3, tym większe ryzyko wystąpienia złośliwej postaci tego nowotworu. Jednak spożywanie ryb nie stanowi zagrożenia. Groźna może być natomiast suplementacja kapsułkami zawierającymi skoncentrowane kwasy omega-3. Potwierdzają to także wyniki badań prowadzonych przez uczonych europejskich, według których wysoki poziom wielonienasyconego kwasu tłuszczowego DHA, zwiększa 2-2,5-krotnie zagrożenie wystąpieniem agresywnej postaci raka prostaty. "Są to bardzo nieprzyjemne odkrycia sugerujące, że nasze wiadomości dotyczące działania nienasyconych kwasów tłuszczowych omega-3 są bardzo niekompletne" – zauważa dr Kristal
Mit czwarty dotyczy suplementów jako sposobów zapobiegania rakowi prostaty. Jednak zakrojone na szeroką skalę badania na próbach losowych prowadzone przez ostatnie 5-6 lat, wyraźnie określają, że taki wpływ nie istnieje. Odwrotnie nawet, stałe używanie niektórych suplementów może zwiększyć znacząco ryzyko występowania "pewnych postaci nowotworów". I tak projekt SELECT, w którym usiłowano sprawdzić, na ile suplementacja witaminą E i selenem może dawać pozytywne wyniki w zapobieganiu rakowi prostaty, nie dał żadnych pozytywnych efektów. Co gorsza, najnowsze badania prowadzone na 3500 mężczyznach z Puerto Rico, Kanady i USA wskazują, że stała suplementacja witaminą E zwiększa ryzyko wystąpienia raka prostaty.
Mit piąty dotyczy przydatności ogólnie znanego badania poziomu PSA (swoisty antygen sterczowy), służącego wykrywaniu możliwości wystąpienia raka prostaty. Lekarze twierdzą, że poziom PSA wykazany w badaniu niczego nie mówi o tym, która z postaci raka wymaga leczenia, a która jest nowotworem łagodnym nie dającym żadnych przerzutów.
Według dr Ruth Etzioni, bioanalityczki z Hutchinson Center, nie mają oni racji. Podwyższony poziom PSA nie skorelowany z rakiem istotnie może wystąpić u mężczyzn z zapaleniem prostaty, zwłaszcza jeśli ma ono postać przewlekłą i w prostacie powstały już zwapnienia i zrosty. "Jednak co do nowotworów, dość dokładnie już wiemy jakie postacie raka z jakimi odczytami PSA mają niskie ryzyko przerzutów, a które są obarczone wysokim ryzykiem" – dodaje.
PSA daje się bowiem powiązać z tzw. wskaźnikiem Gleasona, ustalającym na podstawie biopsji wycinka, jaka postać raka jest agresywna. I tak wskaźnik Gleasona 2-5 to ryzyko niskie, 6-7 to ryzyko średnie, zaś 8-10 oznacza ryzyko wysokie. "Mężczyźni ze stosunkowo niskim poziomem PSA za to ze wskaźnikiem Gleasona 6 i niższym należą do grupy osób z nowotworem o generalnie niskim ryzyku przerzutów" – stwierdza Etzioni.
Jej zdaniem w przypadku nowo diagnozowanych pacjentów z rakiem prostaty, zwłaszcza w wieku starszym, zwykle wymagana jest jedynie aktywna obserwacja, nie zaś włączania od razu całego mechanizmu terapii przeciwnowotworowej. "Szansa, że ci mężczyźni umrą właśnie na skutek nie leczonego raka prostaty i spowodowanych nim przerzutów wynosi około 3 proc., jest więc bardzo niska. Co ciekawe, pacjenci w wieku starszym z leczonym rakiem prostaty zaraz po zdiagnozowaniu, niezależnie od jego postaci, mają wskaźnik śmiertelności z tytułu tej choroby na poziomie 2 proc, a więc niewiele niższy" – dodaje bioanalityczka.
Mit szósty mówi o tym, iż rzekomo tylko jeden na 50 mężczyzn, którzy regularnie poddają się badaniu PSA, jest leczony właściwie i wyleczony. Jak stwierdzają naukowcy, wynika to z niewłaściwego odczytania największego badania europejskiego European Randomized Study of Prostate Cancer Screening, przez lekarzy-internistów, nie mających doświadczenia z chorobami onkologicznymi. "Jest odwrotnie: wynik tego badania oznacza, że na każdego mężczyznę, którego życie ocaliło poddawanie się badaniom PSA jako kontrolnym, aż 50 innych było natychmiast przediagnozowanych i przeleczonych" – zauważa dr Etzioni.
"Przediagnozowanie" oznacza w języku medycznym i naukowym rozpoznanie takiej choroby, która nie da objawów lub nie doprowadzi do zgonu pacjenta podczas całego jego życia. "Przeleczenie" to z kolei intensywne leczenie choroby, która nigdy nie posunie się na tyle, aby dawać jakiekolwiek objawy bądź stanowić zagrożenie dla pacjenta. "Stały wskaźnik przediagnozowanych i przeleczonych w stosunku do tych, którzy byli leczeni właściwie, i u których rozpoznano zagrażającą ich życiu postać raka prostaty, wynosi, w perspektywie długookresowej 10:1" – precyzuje dr Etzioni.
Jest więc coraz bardziej widoczne, że rak prostaty, który według badań francuskich w Europie stanowi trzeci pod względem zagrożenia życia typ nowotworu po raku płuc i raku piersi, wymaga jeszcze dalszych badan, zaś jedynym środkiem zapobiegawczym dla mężczyzn jest poddawanie się 2 razy do roku testom PSA oraz znalezienie dobrego urologa, najlepiej ze specjalnością onkologiczną. Takie postępowanie na pewno zabezpieczy przed najgorszą postacią raka prostaty.
Tekst: Marek Mejssner
*** nie wszystko o omega 3 ale spora część, jestem ciekaw opinii wy warto włączać suplementację omega 3 do diety