W kwietniu podczas ściągania drążka do klatki poczułem delikatny ból w miejscu gdzie lewy bark łączy się z motylem (pisząc po chłopsku). Po kilku dniach spałem na boku i po przebudzeniu nie mogłem podnieść ręki wyżej niż bark ponieważ nie pozwalał mi na to silny ból barku.Wybrałem się do ortopedy. Dostałem skierowanie na rezonans. Wynik to:
Nie stwierdzam nadmiernej ilości płynu w stawie ramiennym. Jedynie ślad płynu w przedniej części kaletki podbarkowej. W tylnej części głowy kości ramiennej widoczne są geody zwyrodnieniowe, poza tym sygnał z kości tworzących lewy bark przedstawia się prawidłowo. Zmiany degeneracyjne w ścięgnie mięśnia nadgrzebieniowego ale jego ciągłość jest zachowana. Reszty nie piszę bo wszystko ok.
Byłem u lekarza który stwierdził że to nic takiego, że koło trzydziestki to się robi większości. Lekarz stwierdził żę po kilku zabiegach rehabilitacji mogę zacząć delikatnie ćwiczyć . Trochę się boję żeby nie zerwać ścięgna. Co o tym myślicie? Od urazu mineło 5 miesięcy, bólu nie ma ale cały czas czuje że jest coś nie tak. Ćwiczę od 15 lat, waga 110kg. Dzięki