Teraz sytuacja wygląda tak, ze jestem na redukcji od około dwóch miesięcy, aktualnie robie sobie tygodniową przerwe, waga spadła o 10 kg, tj 113,5 - 103 kg.
Kalorie jakie wcinam to ok 2400-2500 kcal. Jest w tym 200-210 g białka, 60 tłuszczy i reszta węgli, coś około 280-300 g. 40% B, 20% T, reszta węglami.
Mam takie odczucie, ze powinienem jesc więcej (nie wiem, 3k?) i nadal chudnąć, jednak chyba ciągle mam dosc zwolniony metabolizm. Zaczynałem właśnie redukcje od 2500, leciało bardzo szybko (2kg na tydzien, przez pierwsze 2 tyg, aha, jem w systemie 20/4), teraz w miare się to unormowało do 1 - 1,2 kg na tydzień.
Co sądzicie na ten temat i czy jest jakis sposób na dobicie kalorii tak, aby redukcja na tym nie ucierpiała, tj zebym nagle nie stanął w miejscu?
Zaraz ogarne jak wrzucić ankiete to uzupełnie wszystko