Mam problem...i to jak dla mnie dosyć znaczący. Od 2 lat ćwiczę KK, więc wiadomym jest że muszę trochę pakować na siłowni. W miarę "rytmicznie" zacząłem rok z hakiem temu. Moje ćwiczenia polegały na rozwijaniu wszystkich parti mięśni na (wydaje mi się) stosunkowo głupim sposobie-do opadnięcia z sił. Prościej mówiąc-podnosiłem, pompowałem, wyciskałem itp. do wyczerpania. I w kółko to samo. Efekty są wspaniałe-nie powiem. Znacznie poprawiłem sylwetkę, a także siłę i masę, nieznacznym tylko spadkiem szybkości. Jednak po treningu nie miałem już ochoty na nic-nie chciało mi się dosłownie nic robić. TV, chipsy i obóz obok magnetovidu :). Jednak zmuszając się do treningu parłem dalej. Mimo wszystko to nie trwało długo-mam już tego delikatnie mówiąc dosyć. Poprostu gdy tylko myślę o jakichś ćwiczeniach od razu popadam w apatię. Czemu tak się dzieje? Czy to jakaś monotonia spowodowana ciągle podobnym zestawem, wyczerpanie po tym rodzaju treningu, a może poprostu potrzebna mi jakaś motywacja? Naprawdę nie mam pojęcia co robić-przerwać trening i zacząć kiedy mi przejdzie (a jeśli nie przejdzie?), zmuszać się dalej nie zwracając większej uwagi na to co się ze mną dzieje? Nie wiem czy ktoś z tu obecnych miał może kiedyś podobny problem, mimo wszystko będę bardzo wdzięczny za wyrażenie swojego zdania.
Eron