Wiek - 29 lat
Wzrost - 180 cm
Waga - 103 kg.
Witam. Jakiś czas temu postanowiłem zjechać z wagi do tego stopnia, bym mieścił się w granicach normy. Cel osiągnąłem. W dziesięć tygodni zjechałem ok 26 kg. Dieta jaką wówczas stosowałem polegała na całkowitym wykluczeniu cukru rafinowanego, w tym rzecz jasna słodyczy, wypieków. Sprowadzała się do śniadania, obiadu i kolacji. Prowadziłem taki tryb życia, że tak właściwie pierwszym posiłkiem był posiłek jadany o godzinie 12-13. Po prostu z rana po przebudzeniu nie byłem głody. Potrafiłem zjeść późno, niekiedy przed spaniem ;) Śniadanie ograniczyłem do minimum, zważając na jego treściwość. Wykluczone były tu tłuszcze. Obiad natomiast jadałem jak leci. To był jedyny posiłek, w którym nie liczyły się dla mnie kalorie. Stołowałem się poza domem. Przyjmowałem, że spożyty obiad w postaci obu dań, dostarczał mi niekiedy ponad 1000 kcal. Kolacja była skromna - ok. 300-500 kcal. Starałem się wrzucić w nią jak najwięcej białka, ale bez jakiś skrajności.
Po dzień dzisiejszy dziwie się, że udało mi się aż tak szybko zjechać z wagi, gdzie zaznaczyć należy, iż dostarczałem organizmowi ok 2000 kcal. W ciągu dnia, lubiłem przegryźć jakieś warzywo, owoc, kostkę białego sera.
Zmiana zaszła nie tylko na etapie odżywiania, ale także na włączeniu większej ilości ruchu. Za spalacza posłużył rower. Z uwagi na to iż bardzo lubię jeździć rowerem, zwiększyłem intensywność. Dziennie zaliczałem dziesiątki kilometrów. Po zjedzeniu obiadu, i ok 2 h jazdy rowerem, czułem "zasysanie" w żołądku. Po powrocie do domu, odczekiwałem 2-4 h przed zjedzeniem czegokolwiek. Owszem zjechałem szybko, ale nie na długo.
Teraz planuję zjechać z wagi w kilku etapach. Zmieniłem styl życia, odżywianie. Za cel przyjąłem zjechanie do 90-95 kg. Nie mam określonego czasu. Chciałbym natomiast by odbyło się to w nieco inny sposób. Chciałbym potrenować mięśnie górnej parti: klata, ramiona, brzuch, ale zrobić na tej zasadzie, by energia do ćwiczeń była czerpana z zasobów tłuszczowych w organizmie. O ile mam świadomość że nie da się budować masy tracąc masę, o tyle nie rozumiem pewnych niuansów.
O ile się orientuję. Koszt utrzymania tkanki mięśniowej jest większy niżeli tkanki tłuszczowej. Zależy mi na zmianie proporcji pomiędzy ilością tkanki tłuszczowej, a mięśniowej. Obecnie ilość tłuszczu to 26.4% a mięśni 38.7%. Na początek dobrze byłoby zjechać ilość tłuszczu do 22-24% a ilość mieśni podciągnąć do 40%. Jak rozumiem, czymś innym są ćwiczenia tlenowe i beztlenowe. Tyle tylko, że podczas ćwiczeń także siłowych, okolica mięśnia ulega nagrzaniu co o ile dobrze rozumuje, uwalnia energię w okolicznej tkanki tłuszczowej ? Czy jeżeli poziom ćwiczeń siłowych będzie w stopniu umiarkowanym, a HR max oscylował w granicach ok. 60% to czy pozyskiwanie wówczas energii będzie odbywało się w tłuszczu zapasowego. Dysponuję wagą analityczną oraz przyrządem typu wioślarz. Jak dobrać dietę, proszę o porady. Z góry dziękuję.