Od dłuższego czasu męczy mnie pewien dylemat dotyczący wewnętrznej potrzeby sprawdzenia się na co jeszcze mnie stać.
Ale zacznę od początku. Mam 23 lata i od 11 roku życia trenowałem karate oyama w 2007 r. zdobyłem swój pierwszy medal w zawodach pucharu Polski strefy zachodniej był to brąz. Wtedy tak na prawdę jako 17 latek byłem być może u progu swojej sportowej kariery nie zależnie do tego na jakim szczeblu miała się ona toczyć. Jednak po tych zawodach robiąc sobie badania tomografii głowy i angiografii, okazało się, że mam małą narośl na żyle w formie naczyniaka 2cm w głąb mózgu za prawym okiem. Lekarze do których chodziłem na początku mówili mi, że pod żadnym pozorem nie mogę już uprawiać żadnych sportów kontaktowych ani siłowych. Załamałem się wtedy ponieważ głód sukcesów był wielki planowałem przenieść się na mma a tu nagle takie coś. Przestałem trenować w obawie o zdrowie i cały mój światopogląd się rozsypał. Jednak po około dwóch latach znowu poszedłem z wynikami tym razem już prywatnie do neurochirurga i ten powiedział mi, że jest to wada wrodzona, która nie będzie miała wpływu na stan mojego zdrowia o ile zadbam o względne bezpieczeństwo. Poczułem się zdezorientowany miałem 2 lata przerwy w których mogłem osiągnąć wiele rzeczy, które by mnie satysfakcjonowały. Nie wróciłem od razu do sportu dopiero w wieku 20 lat czyli po 3 letniej przerwie i przytyciu ponad 20 kg poszedłem na siłownie powoli odbudowywać sprawność. Zacząłem ćwiczyć z ciężarami co na początku bardzo mi się podobało jednak coraz bardziej czułem niedosyt spowodowany brakiem spełnienia w sportach walki. Dopiero pół roku temu w końcu się przemogłem i poszedłem na boks. Pamięć mięśniowa pozwoliła mi przeskoczyć znacznie pewne poziomy początkowe i trenuję teraz zaawansowanie. Co się okazuje nie mam żadnych problemów z bólami głowy itp. nawet po ciężkich szparingach gdzie nie raz obrywam mocno po głowie(walczę w kasku). I po tym całym wywodzie, który moim zdaniem był niezbędny by zrozumieć mój dylemat mam jedno pytanie na które nie oczekuję odpowiedzi jedynej właściwej a raczej porady kogoś kto mnie zrozumie. Mam dylemat ponieważ odczuwam chęć rywalizacji i walczenia o coś na boks jest w moim mniemaniu stanowczo za stary i raczej nie ma możliwości bym walczył w przyszłości o jakieś znaczące tytuły itp. jednak jestem człowiekiem mocnej wiary i wierze, że zawsze jakiś cień szansy jest. Z drugiej strony przez pójście na siłownie dowiedziałem się, że na ten sport nigdy nie jest za późno i każdy ma szanse rywalizować o trofea nie zależnie od wieku. Tutaj rodzi się dylemat ponieważ chciałbym skupić się i w pełni oddać jednej rzeczy, w której miałbym realne szanse powalczyć jeszcze o "medale". Zastanawiam się czy sporty walki dałby mi jeszcze tą szansę skoro już mam 23 lata czy może lepiej skupić się na kulturystyce i dążyć do mistrzostwa w tej dziedzinie. Jeśli ktoś przeczyta mój cały post i zrozumie go choć trochę prosiłbym o napisanie swoich odczuć lub porad. Wierze, że na takim forum są ludzie dla których sport i chęć rywalizacji też odgrywa spore znaczenie w życiu i potraktują mnie poważnie.