Zacznijmy od tego od czego się to zaczęło. Mianowicie parę lat temu upadłem z wysokości ok. 1,3m bezwładnie głową w dół ale uderzyłem w ziemię barkiem. Nie mogłem ruszyć ręką bo ból był silny. Jedynie minimalne ruchy mogłem wykonać. Będąc na drugi dzień w "Stocerze" zrobiono mi prześwietlenie i nic nie wykazało. Lekarz powiedział, że tylko obity, dał maść i nic więcej. Po 3 dniach ból ustał.
Następne bóle odkryłem kiedy wróciłem po roku, na treningi. Przy niektórych wymachach i odgięciach ręki nagle coś jak by strzyknęło i powrócił identyczny ból jak wtedy po upadku. Więc znów do lekarza, prześwietlenie i nic nie ma...
Dzieje się tak już od kilku lat. Nawet wczoraj jak ćwiczyłem i chciałem uderzyć podbródkowy. Przestrzeliłem w górę bo przeciwnik się uchylił. Ręka poszła w górę powyżej głowy i nagle znów coś strzyknęło i ból ten sam. Ruszyć ręką nie mogę na bok w górę. Jak znam życie ustanie to za dzień, dwa.
Dałem poglądowe zdjęcie z zaznaczonym miejscem gdzie czuję ból. Zaraz pod kością od barku, bardziej z tyłu ramienia.