Mam pewien problem. Uprawiam sport od najmłodszych lat, aktywne spędzanie czasu towarzyszyło mi zawsze. Utożsamiam to z radością, ale mam takie okresy, kiedy przestaję robić cokolwiek, mój tryb zmienia się na bardzo leniwy, a towarzyszy temu obżarstwo! nie jedzenie, po prostu obżarstwo.
W tamtym roku od lutego zaczęłam ćwiczyć z Chodakowską, i po okresie kiedy mieszkałam sama, a moje jedzenie było naprawdę fatalne miałam problem ze zrobieniem skalpela. Popłakałam się sama nad sobą i zakasałam rękawy, opanowałam go do perfekcji i wskoczyłam na wyższy level. Jeździłam na basen, biegałam. Potem częstotliwość wysiłku fizycznego spadła.
W wakacje znów nastąpił powrót, ćwiczenia na siłowni, ale z przewagą aerobów. Potem znów przestałam...
Mam tendencję do cykli 2,3 miesięcznych, wtedy się poddaje. :|
Skupmy się na tym ostatnim. Zaczęłam na początku października, szło mi naprawdę dobrze. Kolega rozpisał mi dietę, wyeliminował całkowicie cukier, opierała się na kaszy, ryżu, migdałach, łososiu, kurczaku, inyku i warzywach. I odziwo naprawę dobrze się na niej czułam. Trening i siłowy i aerobowy, a dorzuciłam nawet interwały.
I tak minęły prawie całe 3 miesiące, częstotliwość znów spadła.
Ale największy problem mam z jedzeniem. Nie jestem w stanie pojąć jak można zjeść tyle rzeczy na raz, w ciągu dnia, tyle niezdrowych.
Chciałabym zacząć jeść racjonalnie, zdrowo, wybierać dobre produkty, ale naprawdę źle mi to idzie, Od momentu kiedy odstawiłam tamtą dietę i miałam przejść na racjonalny sposób odżywiania, dając sobie przyzwolenie na cukier od czasu do czasu i w małych ilościach, popadłam w obżarstwo! Jakbym nie umiała zapanować nad spożywaniem niektórych produktów. Jakbym nie jadła dlatego, że jestem głodna, tylko z jakiś innych nie znanych mi przyczyn.
Może odreagowuję w ten sposób stres?
Myślałam nawet o poszukaniu jakiegoś psychologo-dietetyka.
Pomocy!
Proszę o wskazówki, co myślicie na ten temat?
Nie można popadać z jednej skrajności w druga, bo niebawem spotka mnie takie jojo, że się w drzwi nie zmieszczę. :(
Od wakacji moja waga wzrosła.
Zawsze ważyłam 61, 62 kg.
Teraz jest to prawie 70. mięśnie na pewno też się rozrosły, ale przy moim wzroście 161 to zdecydowanie za dużooooo!