Mam 22 lata, 96 kg, 183 cm wzrostu od marca się odchudzam, zrzuciłem ze 104 kilo do 96 w tym czasie i teraz moje sposoby (racjonalniej się odżywiałem, ćwiczyłem) przestają działać.
Nie przepadam za standardowymi dietami składającymi się z tylko części pokarmów, lubię jeść rożne rzeczy i nie lubię męczyć się z robieniem posiłków.
Czy dieta w dwutygodniowych cyklach zadziała? Myślałem o tym żeby zacząć cykl od cheat daya i nawcinać się w opór i potem przez kolejne 6 dni robić 2300kcal, następne 5 dni 1900 i kolejne 2 dni po 1500kcal i kolejny cheat day.
Teoretyczne zapotrzebowanie na utrzymanie to (wydaje mi sie wyssane z palca) 3700kcal przy 3-5 treningach tygodniowo (3 dni siłki, jestem w trakcie wprowadzania rowera, pracuje fizycznie kilka godzin tygodniowo).
Podział myślałem żeby zrobić 55% węgli 30% białka i 15% tłuszczu (białeczko może się przydać po siłowni nie?).
Czy to w ogóle ma szanse zadziałać? Czy dzięki czemuś takiemu schudnę? Dzisiaj mam 3 dzień z 1500kcal (chciałem zobaczyć czy wytrzymam) i czuje się spoko, nie widzę żadnych problemow żeby 2-3 dni wytrzymać z tak niska ilością kalorii. Jeśli okaże się to dobrym pomysłem to we wtorek startuje :)