W tym roku chyba nie będzie żadnych imprez kulturystycznych.
W USA szczyt zachorować na coronowirusa przewidują na sierpień ,wrzesień-o
Mr Olympia można zapomnieć
Może coś na koniec roku się odbędzie-ale barziej prawdopodobne jest ,że nie.
Także we wrześniu miało być wznowienie Evls Prague Pro-też pewnie wypada z kalendarza.
I problem z wirusem i zawodnicy bez siłowni i bez kasy będą,jak to tak długo się przeciągnie.
W Holandii juz jeden z kulturystów to złapał-był na silnej redukcji,szykował się na zawody w marcu i osłabiony organizm wirus dopadł.
Był 2 tyg w szpitalu,teraz już wyszedł i stracił dodatkowo jeszcze 5 kg mieśni.
Oto co pisze:
Nie piszę tego po to, żeby uzyskać współczucie, a co dopiero być w interesie, ale po to, żebyś lepiej ocenił powagę sytuacji.
4 marca poczułam się po słabej stronie, lekka gorączka, bóle mięśni, suchy kaszel. Dzień po tym jak poszedłem do lekarza bo było tylko gorzej. Diagnoza infekcja wirusowa. Ponieważ nie byłam w strefie ryzyka i nie miałam kontaktu z koronawirusem (z tego co wiem) nie zostałam testowana. Gorączka jest przesłaniem.
Po tygodniu cierpienia bez możliwości jedzenia niczego, ogromny ból mięśni, ból głowy, średnia gorączka 38,5. Ale szczególnie suchy kaszel, które trwały przez godzinę, więc musiałam jeść, żeby oddychać i dlatego nie ma śladu poprawy, ja poczuł mnie fizycznie.
W domu nie mogli już oglądać i zabrali mnie na awaryjną środę. Tam zrobili mi zdjęcie płuc i "koronatest" później mogłem pilnie zostawić z diagnozą trzeba będzie gorączkę z Dafalganem.
Następnego dnia w czwartek 12 marca było tylko gorzej i mogłem coś zrobić z trudem. Mówienie o sobie było za dużo na ten temat, bo od razu brakowało mi oddechu i czułam się wyczerpana. Do późnego popołudnia zadzwonił do mnie lekarz z werdyktem, który testowałem pozytywnie na Covid-19 i że widzieli na zdjęciach, że jest w moich płucach. Dostałem radę, aby udać się bezpośrednio na wypadek AZ Sint-Jan.
№ jeden został jeszcze nagrany z Koronawirusem w Sint-Jan (Brugia), więc były konsultacje z góry, co by to zrobiło. Zdecydowano mnie na intensywną terapię na minimum 24 h biorąc pod uwagę mój osłabiony stan, problemy z oddychaniem, oznaki odwodnienia, gorączkę 39 stopni i wyczerpania Szczerze mówiąc nie musiałam czekać dwa dni dodatkowo albo przyszłość wyglądała zupełnie inaczej.
Po 5 dniach kwarantanny w specjalnym pomieszczeniu dla chorych na płuc, antybiotyki, baxterów, wszelkiego rodzaju tabletki, dodatkowy tlen i dużo odpoczynku pozwolono mi opuścić szpital i znów mogłam zobaczyć się z rodziną, ale niestety nie wolno aby przytulić się. Muszę unikać wszelkiego kontaktu przez najbliższe trzy tygodnie ze wszystkimi, bo jeszcze nie zostałem wygojony i naukowo nie wiadomo jak długo wirus pozostaje w moim organizmie. Jesteśmy teraz 3 tygodnie dalej, 5 kilogramów mniej ale w końcu znów poczujemy się znacznie lepiej.