Legendarny Roy Jones Junior, do niedawna król rankingów bez podziału na kategorie wagowe (P4P), podejmie jeszcze jedną próbę odzyskania prymatu w kategorii półciężkiej. W sobotę 1 października trzeci raz zmierzy się z Antonio Tarverem. Wcześnie raz wygrał (choć nie bez kontrowersji) i raz przegrał.
Na przestrzeni 10 lat zdobył mistrzowskie tytuły w wadze średniej, super średniej, półciężkiej i ciężkiej. Pokonał tak znakomitych bokserów jak Bernardo Hopkinsa, Jamesa Toneya, Virgila Hilla, czy w końcu mistrza wagi ciężkiej Johna Ruiza. Jego ostatnie walki przegrał jednak przez nokaut. Pytanie, które nasuwa się w sposób oczywisty, to czy Roy "skończył się" czy też zdoła jeszcze raz pokazać swój niesamowity kunszt bokserski.
Jestem zdania, że jedną z przyczyn spadku formy Roya była "wycieczka" do wagi ciężkiej. Na przestrzeni kilku miesięcy Jones przybrał, a następnie zrzucił ok. 9 kg masy ciała. Dziewięć kilogramów mięśni. Takie eksperymenty mogły przyczynić się do utraty szybkości. Dotyczy to zarówno szybkości uderzeń jak i zdolności do unikania ciosów przeciwnika.
Kolejnym problemem jest motywacja. Wygrywając z Ruizem i zdobywając tytuł mistrza świata wagi ciężkiej, Jones w sensie sportowym osiągnął praktycznie wszystko co mógł osiągnąć. Wiadomo było, że walka z Dariuszem Michalczewskim nigdy nie dojdzie do skutku. No, zostałby mu jeszcze tytuł w wadze junior ciężkiej, byłyby jeszcze rewanżowe walki z Hopkinsem lub Toneyem, ale to nie Jones miałby coś do udowodnienia w tych konfrontacjach.
Minął już rok od ostatniej walki Roya. Zaprezentował się fatalnie. Zupełnie jakby zapomniał, że w boksie jest coś takiego jak lewy prosty. Przegrał z Glenem Johnsonem przez nokaut w dziewiątej rundzie. Wyraźnie też przegrywał na punkty.
Jones dzisiaj ma już 36 lat. Tarver też nie jest młodzieniaszkiem; to rówieśnik Roya. Tylko że Jones dwie ostatnie walki przegrał po ciężkich nokautach, a Tarver stoczył dwie, w których ani nie był na deskach, ani w poważnych opałach.
Nie brakuje opinii, że ten pojedynek nie ma sensu, że Jones powinien zawiesić rękawice na kołku, a Tarver raczej pomyśleć o pojedynku z mistrzem którejś z czterech głównych federacji (aktualnie ma tylko tytuł IBO). Dla bokserów jednak ta walka jak najbardziej ma sens, choćby finansowy, przecież w USA pojedynek będzie transmitowany w formie PPV.
Faworytem jest raczej Tarver. Nie skreślałbym zupełnie Jonesa, ale jego szanse na pokonanie Tarvera dyplomatycznie określam jako "umiarkowane".
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)