Dempsey vs Willard - Masakra w Toledo
Jack Dempsey musiał się sporo namęczyć i pokonać wielu rywali nim dostał szansę walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Pomimo wielkiego talentu, nieprzeciętnych umiejętności i... koloru skóry (który w tamtych czasach miał kolosalne znaczenie w boksie), mistrzowskie mecze cały czas omijały "Mannsę Maulera". Tym sposobem, dopiero w 74 pojedynku w karierze, Jack stanął w ringu, w którym naprzeciwko niego stał champion. Doszło do tego 4 lipca 1919 roku, w Toledo, w stanie Ohio.
Jednak faworytem publiczności oraz niemal wszystkich ekspertów wcale nie był "Tygrys". Trudno się dziwić - jego rywalem był olbrzymi Jess Willard, który mierzył aż 199 cm i ważył 108 kg. Przy pretendencie wyglądał jak istny olbrzym - był wyższy o 14 centymetrów i cięższy aż o 25,5 kilograma. Do tego był obdarzony bardzo mocnym ciosem, a w 1913 roku tak pobił Bull'a Young'a, że ten zmarł następnego dnia po walce. Wszystkie te aspekty w ogromny sposób przyczyniły się do tego, że Dempsey'owi nie dawano najmniejszych szans na zwycięstwo.
Jack zdawał sobie sprawę z tego, że musi wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, aby pokonać olbrzyma. Jego obóz robił wszystko, żeby nie dopuścić do tego by ich podopieczny zobaczył swojego rywala, więc panowie spotkali się dopiero w ringu. Jess był dosyć opanowany, rozdawał uśmiechy. Był najwyraźniej pewien siebie.
Dempsey zaczął w swoim stylu. Był energiczny, atakował od pierwszego gongu, świetnie pracował nogami, balansował tułowiem, do tego pozostawał czujny. Był całkowitym przeciwieństwem statycznego, powolnego Willard'a. Prezentował o wiele nowocześniejszy boks.
Lewy-prawy-lewy. Po takiej akcji nastąpił pierwszy nokaut. Ale ku zaskoczeniu wszystkich, to mistrz znalazł się na deskach...
Seria tych ciosów była co prawda dość krótka, ale tak potężna, tak nieprawdopodobna, że człowiek, który ważył ponad 20 kilogramów więcej i w przeszłości nie padał na matę ringu, teraz padł niczym marionetka. Ostatnie uderzenie tej akcji, potworny lewy sierpowy wieńczący dzieło, po dziś dzień jest uznawany za jeden z najmocniejszych, jeżeli nie najmocniejszy cios w historii boksu. Mimo wszystko Willard wstał. Jednak nie było tajemnicą, że w momencie, gdy Dempsey poczuje krew, już nie odpuści i rywal jest w bardzo poważnych tarapatach. Nie inaczej było tym razem. "Tygrys" stał nad Jess'em niczym kat czekający na egzekucję. W ówczesnych przepisach bokserskich nie było paragrafu, który mówiłby, że bokser, po tym jak znokautuje przeciwnika musi odejść do neutralnego narożnika. Tymczasem, to była dopiero początkowa faza pierwszego starcia.
Pretendent atakował kompletnie bezbronnego championa, który raz po raz padał na deski po zabójczych seriach o wiele mniejszego rywala. Łącznie w pierwszej rundzie, Jess aż 7 razy miał wątpliwą przyjemność bliższego zapoznania się z matą ringu. Aż w końcu rozbrzmiał gong. Dempsey po chwili zawahania uznał, że pojedynek się zakończył, a utwierdzali go w tym otaczający go ludzie radujący się z nowo nabytego pasa mistrzowskiego. Wszyscy razem szybko udali się do szatni, aby rozpocząć świętowanie. Wtedy się okazało, że walka nie została przerwana, gdyż sędzia nie zakończył liczenia przed gongiem. Willard z trudem podniósł się po kolejnym nokaucie zainkasowanym przed kilkoma sekundami i udał się do narożnika, a z ringu zaczęły dobiegać okrzyki w kierunku szatani oznajmiające, że mecz trwa. Jeżeli bowiem Dempsey'a nie byłoby na ringu w momencie, w którym rozbrzmiałby gong rozpoczynający drugą rundę pojedynku, to Jess zostałby zwycięzcą. Tak więc gorączkowe nawoływania trwały, a czas nieubłagalnie płynął...
W końcu jednak się udało. Jack zdążył i był gotów do kolejnego starcia. Tym razem champion utrzymał się na nogach przez pełną rundę, lecz straszliwe rozcięcia, zmasakrowana twarz, nie dawały żadnych wątpliwości, co do tego, kto wygra pojedynek i w jaki sposób. Willard ledwo chodził, a głowę i tułów miał pokryte krwią. Ostatnim aktem tej masakry był runda trzecia. Dempsey wciąż zasypywał przeciwnika gradem ciosów, to sierpowymi, to podbródkami. Jess wiele może zawdzięczać swojej niezwykłej wytrzymałości, która uchroniła go przed nokautami i w tej rundzie. Ale walka była tak jednostronna, tak brutalna i tak przykra do oglądania, że w przerwie między trzecim a czwartym starciem zdecydowano się przerwać mecz. Jack Dempsey został tym samym mistrzem świata, mimo tego, że jeszcze kilka godzin wcześniej trudno było znaleźć kogokolwiek kto postawiłby na niego pieniądze. Jednak on się tym nie przejął i udowodnił, że w boksie poza warunkami fizycznymi trzeba też mieć talent. Jack jego pokłady miał wręcz kolosalne.
Tymczasem Jess stracił mnóstwo zdrowia. Miał pęknięte kości policzkowe, rozcięcia na twarzy, złamany nos, połamane żebra, roztrzaskaną szczękę, a także stał się uboższy o kilka zębów. Jeszcze po latach myślał, że Jack miał w czasie pojedynku włożone coś twardego do rękawic.
W późniejszym czasie Dempsey pokazał klasę wspierając Willard'a finansowo.
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)