Na początek przedstawie wam całą historię złamania oraz teorie i zalecenia lekarzy, a na koniec zadam parę pytań.
13 listopada siłowałem się na rękę i złamałem trzon kości ramieniowej mniej wieścej 10cm od łokcia, lekarz załozył mi tzw. gips wiszący (dodam, że niesamowicie ciężki) po tygodniu miałem sie zgłosić się do kontroli, wybrałem poliklinikę olsztyńską, tam na dzień dobry lekaż złapał się za głowę i stwierdził ze tak wielkiego gipsu jeszcze nie widział, i natychmiast zmienił mi na identyczny tyle że znacznie mniejszy, mniej masywny. z tym gipsem bujałem się 2miesiące, z co tygodniowymi kontrolami, następnie zdjęto mi gips i kazano chodzić w temblaku przez kolejny miesiąc. Po miesiącu lekarz stwierdził ze ręka się zrosła elegancko, dodam ze ręka nie jest idealnie prosta ale na pierwszy rzut oka wygląda na prostą. Nie dostałem żadnej rechabilitacji, gdyż lekarz stwierdził ze nie ma takiej potrzeby, z początku ręka nie prostowała się w łokciu, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej i na dzień dzisiejszy jestem już prawie wstanie ją wyprostować. Pytałem lekarza kiedy moge wrocić do treningów, a ten powedział, że po 4 miesiącach kość jest już całkowicie zrośnięta, a miejsce zrostu jest mocniejsze niż reszta kości i ok tylko unikał odpowiedzi na moje pytanie. Dlatego zwracam się z pytaniem do was, zdaję sobie sprawę ze nie jesteście lekarzami, ale może na podstwie doświadczeń, podobnych przypadków jesteście wstanie mi powiedzieć kiedy powrót do trningów bedzie całkowicie bezpieczny. Z góry dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam.