Pisząc "metka" chodzi mi nie koniecznie o
metylotestosteron ale o każdy "klasyczny steryd" (jak to ujęła pani pisząca arta.), który producent akurat wyciągnął jakimś (raczej nielegalnym) kanałem. Obstawiam, że najłatwiej skumać się z wetrynarką.
Artykuł raczej nie potwierdził tego, że w sprawdzonych firmach jest to co miało być, ale że znajdują tam pospolity koks, który mogę kupić od znajomego łapiducha i przynajmniej wiem co mam. Jungle Werfire z ALR miało nie jakieś cuda, tylko poczciwego "mietka" a S-drol też nie żaden methasterol, tylko desoxymethyltestosterone - jeden z najstarszych koksów.
Nie pisałem, że cokowielk należy zamykać. Są różnice w podejściu do DHEA, czy efki, ale na testo no najbardziej są Stany cięte - nigdzie nie ma takich restrykcji i tak szeroko ujętych sterydów jak tam. Kwalifikowane są do
"grupy narkotyków o potencjale uzależniającym" więc produkcja na eksport także odpada. Produkować sobie mogą... ekstrakty (i też nie wszystkie, bo jak wspomną o zmniejszaniu aromatazy to leci ban, ale przynajmniej nie SWAT z giwerami i kraty za dragsy). Chaparrel na oficjalnej stronie nawet nie dali adresu, jeśli dają w to koks, to bezpieczniej im robić to poza UK i USA. Myślę, że w Polsce jest trudniej ze stymulantami, przez te historie dopalaczowe, ale na testo nikt tu się tak nie zawziął.
Jak grupa kolesi stestowała na sobie jakiś stuff i im rośnie, to fakt - cukru tam nie ma... pytanie tylko, co biorą - w życiu się nie dowiedzą. No i kwestia z tymi krzakami - bez adresu, albo z adresem typu "nibylandia - Ameryka"; czy są to spryciarze z Sokółki sprzedający cukier, czy desperados ładujący koksy od zootechnika... Myślę, że jak to w życiu - na dwoje babka wróżyła
Zmieniony przez - Murban w dniu 2012-04-14 12:03:41