Było - nie było - było- nie było - czyli o tym, jak świetne efekty puścić w niepamięć przez lenistwo- znamy to, prawda?
Podejście do redukcji ostatecznej nr 2.
Pulchniutka dziewczynka ważąca w granicach 75-78 kilo wzięła się za siebie, przez solidną dietę i treningi zjechała do 59, po czym nastąpiło drastyczne jojo z powrotem do 70. Jeszcze jedno podejście i unormowało się w granicach 64.
Obecnie waga lewituje między 60, a 64.
Treningi kiedyś były bardzo konkretne i ukierunkowane. Obecnie tak dawno nie było nic rzeczowego,że można by uznać, że zaczynam od zera.
Dieta:
Dawniej solidne podejście, 4 posiłki dziennie, białko węglowodany etc. Obecnie powrót do 10 zasad zdrowego żywienia - około miesiąc, półtorej, potem solidnie rozpisane b/t/w
Trening:
Dawniej regularnie siłownia - z dość dobrymi efektami - o tym może kiedyś wspomnę. Obecnie przez pierwszy miesiąc powrót na pakernię, przyzwyczajenie do wysiłku i na pewno fitness dla rozruchu.
Fotki dla ogółu:
od tego stanu zaczęłam: