Ćwiczę regularnie już ponad rok. Od jakiegoś czasu nie notuję jednak postępów w ćwiczeniu klatki - zarówno siłowych jak i obwodowych, mimo że ćwiczenia wykonuję praktycznie do upadku mięśniowego, po treningu czuję jakby miało mi klatę rozerwać a w następnym dniu mam ją całą obolałą. Z innymi partiami nie mam tego problemu, szczególnie dobrze idą mi nogi.
Przez ostatnie pięć tygodni mój plan treningowy na klatkę (raz w tygodniu z bicepsem) wygląda tak:
Wyciskanie sztangi na płaskiej 12/10/8/6 (progresja)
Wyciskanie sztangielek na skosie 10/10/10/10 (stały ciężar)
Pompki na poręczach w pochyle max/max/max (około 10 powtórzeń)
Rozpiętki na płaskiej ławce 12/12/12
Poradźcie proszę, co zmienić czy też uzbroić się w cierpliwość.