Po kolei: jeśli sie ma dużą wadę wzroku [-3,5 ~ -5D], to nie można ćwiczyć z bardzo dużym obciążeniem, bo to grozi odklejeniem siatkówki. Wzrost ciśnienia krwi w głowie z kolei może [nie jestem pewna, czy tak jest, ale byłoby to logiczne] spowodować wzrost ciśnienia śródgałkowego w oku, a tu już blisko do jaskry [przez uszkodzenie nerwu wzrokowego]. Generalnie przy wadzie wzroku trzeba uważać na siłowni.
Po drugie - czerwona twarz. Też kiedyś tak miałam i zaklinałam się, że wolałabym być zlana potem, ale jakoś wyglądać - niestety byłam cała czerwona, a nie pociłam się prawie wcale. I wtedy trafiłam na fantastycznego nauczyciela jogi, który był bardzo zainteresowany filozofią hinduską, także w sensie filozofii życia. Niestety nie pamiętam dokładnie jej założeń, więc nie przedstawię pełnego spektrum, jedynie to, co mnie się przydało. Otóż pan od jogi przeciwstawiał obfite pocenie się czerwonej twarzy - czyli że nie da się jednocześnie bardzo spocić i mieć bardzo czerwoną twarz. A to dlatego, że obfite pocenie jest sygnałem wyziębienia organizmu, zaś czerwona twarz - przegrzania. Nie chodzi mi tu o wyziębienie i przegrzanie wynikające z temperatury na zewnątrz, niewłaściwego ubrania itp. Wyziębienie/przegrzanie organizmu bierze się z pożywienia. I tak niektóre pokarmy według Ayurvedy są "gorące" [przegrzewają ciało], a inne "zimne" [wychładzają], niektóre są "suche" [wysuszają], inne "mokre". I tak np. ryba jest "zimna" i "mokra", a kurczak "suchy" i "gorący". A ogólnie chodzi o to, żeby poznać właściwości [specyfikę] własnego organizmu [także temperamentu] i tak dopasować do niego dietę, żeby nie "wysuszyć" ani "wyziębić", ani nie "przegrzać" itp.
Przy czerwonej twarzy pierwszą rzeczą, którą trzeba BEZWZGLĘDNIE odstawić jest kawa [powoduje przegrzanie krwi, gorąca krew uderza do głowy - pulsowanie] i słodycze [głównie czekolada], także papierosy. Bardzo ważne jest, żeby jak najwięcej posiłków było ciepłych, obowiązuje zasada "ciepło jeść, ciepło pić, ciepło się ubierać". Kanapki popijane jedynie ciepłą herbatą nie są ciepłym posiłkiem, niestety

. Bardzo polecane są warzywa, zupy warzywne, z mięs szczególnie jagnięcina. Zdecydowanie odradzane są owoce.
To tak ogólnie, niestety nie wiem na ten temat więcej, bo sama wprowadziłam u siebie jakieś ogólne zasady i nie interesowałam się dalej tematem.
Jakiś czas temu odstawiłam kawę, ograniczyłam bardzo czekoladę, ubieram się zawsze w kilka bluzek z długim rękawem [ok, latem trochę luźniej

] i nie dopuszczam do tego, żeby mnie gdzieś zawiało, regularnie jem, często warzywa, bardzo często ciepłą zupę na śniadanie - i przyznam, że dużo lepiej się czuję. Przestałam chorować [a do tej pory zaliczałam przeziębienie minimum raz w "sezonie"], nie mam nawet kataru. No i nie mam tak idiotycznie czerwonego pyska po 40 minutach aerobiku.
Ayurvedy w czystej, "hinduskiej" postaci nie można jednak przenieść bezpośrednio na nasz grunt. W Indiach jest zupełnie inny klimat, co ma ogromny wpływ na reakcje organizmu. Dlatego konieczna jest ADAPTACJA Ayurvedy do naszego zimnego i mokrego klimatu.
A najważniejsze jest, że "to jest Twoje ulubione ciało; nie będziesz miał innego, więc dbaj o to, które masz."
Pozdrawiam,