Siema.
Jakiś czas temu, może z pół roku, skarżyłem się na mocne bóle bicepsów po siłowaniu się na rękę z tatą i bratem. Na forum nawet poruszyłem temat, w którym zastanawiałem się, dlaczego jestem tak słaby, szczególnie w stosunku do swojego młodszego brata. Od paru miesięcy jednak zaprzestałem siłowania się z nimi, z obawy o jakieś kontuzje.
Później (z dwa miesiące temu) na wuefie ściągałem z drabinek siatkę do pilki siatkowej i przy tym musiałem sobie lekko naderwać prawy biceps. Chodziłem po tych drabinkach i w pewnym momencie szarpnąłem całym ciałem. Poczułem ukłucie w prawej ręce (możliwe, że towarzyszył temu jakiś lekki trzask). Przez dwie godziny wuefu bolała mnie ta ręka, wyraźnie mi to doskwierało, ale mimo to dałem radę jakoś zagrać w siatkę.
W międzyczasie normalnie trenowałem w domu - 3 razy w tygodniu. Jednak po tym szarpnięciu, robiąc biceps (szczególnie podchwytem) czułem, jakby mi się jakaś żyła poruszała przy łokciu w bicepsie, co oczywiście nigdy wcześniej nie miało miejsca. Pomyślałem sobie, że zmniejszę ilość treningów na biceps z 2 na 1 w tygodniu i będę ćwiczył hantelką 5 kg zamiast 10kg (w warunkach domowych nie mam za dużo sprzętu do ćwiczeń). Zrobiłem może z dwa treningi i na ostatnim (który był tak naprawdę dokładnie tydzień temu w piątek) coś musiało się podziać. Mój trening to takie HBW, więc powiem wam to, co może się akurat przydać. Zrobiłem 4 serie na biceps 5kg kettlebelsem i z dwie serie pompek na szeroko rozstawionych rękach + dłonie skierowane do zewnątrz więc z perspektywy czasu widzę, że wszystko układa się w całość. W trakcie treningu nic się nie działo niezwykłego, prócz tego dziwnego uczucia w bicepsie. Po treningu jednak zaczęło mnie kłuć w ręce, co do tej pory nie miało miejsca. Odnoszę jednak wrażenie, że najwięcej szkód przysporzyły mi te 2 serie pompek na szerokim rozstawie rąk, bo prócz kłucia w bicku, mam dyskomfort przy połączeniu klaty z barkiem, ale to szczegół. Dzisiaj minął tydzień od tamtego momentu, gdy już bicepsów nie ćwiczę, bo postanowiłem sobie, że odpuszczam na miesiąc wszystkie partie mięśniowe. Zrobiłem mały wyjątek na wykonanie 2 pompek na jednej ręce (lewej) z mizerną rozgrzewką, bo stwierdzilem, że czemu mam zaniedbywać resztę, skoro tylko z prawą ręką mam problem.
Właśnie jaki problem? Taki, że gdy zginam rękę, to krótsza głowa bicepsa "ucieka" mi. Dodatkowo mam kłujący ból i nie mogę dźwigać niczego ciężkiego. Wszystko staram się robić lewą ręką. Nawet podniesienie butelki 1,5 litrowej sprawia mi co najmniej duży dyskomfort.
Druga kontuzja. Końcem marca graliśmy na orliku w nóżkę i skręciłem kostkę. Normalna sprawa, co najmniej 4 razy miałem skręconą każdą w ciągu swojego życia. Właśnie nie taka normalna. Od tamtego czasu ciągle noszę stabilizator, który kazał mi nosić ortopeda (swoją drogą 25 kwietnia mam kolejną wizytę u niego, dlatego nie omieszkam spytać o pozostałe kontuzje, które jak przeczytałem, leczy właśnie ortopeda). Minęły już od tamtego momentu bodajże 4 tygodnie i noga jak bolała, tak boli. Przy próbie jej wyprostowania czuję ucisk po zewnętrznej stronie kostki, a później już ból. Po przejściu około 2 kilometrów, nawet w stabilizatorze, również boli. Jest to o tyle dziwne, że zawsze po tygodniu już mogłem biegać, a obecnie ledwo chodzę na dalekie dystanse. (Zawsze w przypdaku takich kontuzji) Po drugie zawsze ból był od wewnętrznej strony kostki, a teraz po zewnętrznej. Moją głupotą było to, że zaraz po skręceniu poszedłem bronić na bramkę, a potem jeszcze 40 minut grałem w polu, usztywniając nogę, żeby tak nie bolało. W szpitalu (do którego udałem się prawie po tygodniu) napisali na kartce "skręcenie kostki i naderwanie czegoś tam". Kazali robić okłady z lodu, nosić opaskę uciskową i smarować jakimiś maściami.
Trzecia kontuzja. Wspomniałem, że zrobiłem wyjątek na zrobienie tych, jakże bezsensownych dwóch pompek na lewej ręce. Było to przedwczoraj. Nic nie czułem. Kompletnie. Dopiero wczoraj jak siedziałem przy biurku coś mnie tam ukłuło mocno. Myślałem, że to serce, ale to raczej odpada z kilku powodów. Zauważyłem dzisiaj, że klata nie jest tak symetryczna jak była i jedna część (koło mostka) jest dalej niż była kiedyś. Pisząc to czuję uczucie ciepła po lewej strony klaty, czasem mnie tam mocniej zakłuje, ale wytrzymuję.
Ogólnie jestem w fatalnej sytuacji. Jeśli będę musiał nosić gips na stopę, to zostają kule do poruszania się. Przy pozostałych dwóch kontuzjach raczej to poruszanie się o kulach będzie niemożliwe lub wyraźnie utrudnione. Za dwa tygodnie mam maturę. Za mniej niż tydzień - wizytę u ortopedy. Obecnie z klatą i bickiem nic nie robię. Czasem coś posmaruję, ale ogólnie mam (możliwe, że złudną) nadzieję, że samo się zrośnie.
Może to brzmieć komicznie, że mam tyle problemów, ale tak jest w istocie.
Jak się na to zapatrujecie? Co byście doradzili i co mogło się stać z tymi dwoma mięśniami/ścięgnami?
PS 1: Wrzucę kilka zdjęć.
PS 2: Czy taki natłok kontuzji może być spowodowany przeciążeniem układu nerwowego? (Stres, matura, ciągłe treningi i możliwe, że zbyt mało regeneracji).
Ps 3: Czy naderwany mięsień (szczególnie zależy mi tutaj na bicepsie) powróci do dawnego wyglądu i sprawności?
Pozdrawiam.
Jakiś czas temu, może z pół roku, skarżyłem się na mocne bóle bicepsów po siłowaniu się na rękę z tatą i bratem. Na forum nawet poruszyłem temat, w którym zastanawiałem się, dlaczego jestem tak słaby, szczególnie w stosunku do swojego młodszego brata. Od paru miesięcy jednak zaprzestałem siłowania się z nimi, z obawy o jakieś kontuzje.
Później (z dwa miesiące temu) na wuefie ściągałem z drabinek siatkę do pilki siatkowej i przy tym musiałem sobie lekko naderwać prawy biceps. Chodziłem po tych drabinkach i w pewnym momencie szarpnąłem całym ciałem. Poczułem ukłucie w prawej ręce (możliwe, że towarzyszył temu jakiś lekki trzask). Przez dwie godziny wuefu bolała mnie ta ręka, wyraźnie mi to doskwierało, ale mimo to dałem radę jakoś zagrać w siatkę.
W międzyczasie normalnie trenowałem w domu - 3 razy w tygodniu. Jednak po tym szarpnięciu, robiąc biceps (szczególnie podchwytem) czułem, jakby mi się jakaś żyła poruszała przy łokciu w bicepsie, co oczywiście nigdy wcześniej nie miało miejsca. Pomyślałem sobie, że zmniejszę ilość treningów na biceps z 2 na 1 w tygodniu i będę ćwiczył hantelką 5 kg zamiast 10kg (w warunkach domowych nie mam za dużo sprzętu do ćwiczeń). Zrobiłem może z dwa treningi i na ostatnim (który był tak naprawdę dokładnie tydzień temu w piątek) coś musiało się podziać. Mój trening to takie HBW, więc powiem wam to, co może się akurat przydać. Zrobiłem 4 serie na biceps 5kg kettlebelsem i z dwie serie pompek na szeroko rozstawionych rękach + dłonie skierowane do zewnątrz więc z perspektywy czasu widzę, że wszystko układa się w całość. W trakcie treningu nic się nie działo niezwykłego, prócz tego dziwnego uczucia w bicepsie. Po treningu jednak zaczęło mnie kłuć w ręce, co do tej pory nie miało miejsca. Odnoszę jednak wrażenie, że najwięcej szkód przysporzyły mi te 2 serie pompek na szerokim rozstawie rąk, bo prócz kłucia w bicku, mam dyskomfort przy połączeniu klaty z barkiem, ale to szczegół. Dzisiaj minął tydzień od tamtego momentu, gdy już bicepsów nie ćwiczę, bo postanowiłem sobie, że odpuszczam na miesiąc wszystkie partie mięśniowe. Zrobiłem mały wyjątek na wykonanie 2 pompek na jednej ręce (lewej) z mizerną rozgrzewką, bo stwierdzilem, że czemu mam zaniedbywać resztę, skoro tylko z prawą ręką mam problem.
Właśnie jaki problem? Taki, że gdy zginam rękę, to krótsza głowa bicepsa "ucieka" mi. Dodatkowo mam kłujący ból i nie mogę dźwigać niczego ciężkiego. Wszystko staram się robić lewą ręką. Nawet podniesienie butelki 1,5 litrowej sprawia mi co najmniej duży dyskomfort.
Druga kontuzja. Końcem marca graliśmy na orliku w nóżkę i skręciłem kostkę. Normalna sprawa, co najmniej 4 razy miałem skręconą każdą w ciągu swojego życia. Właśnie nie taka normalna. Od tamtego czasu ciągle noszę stabilizator, który kazał mi nosić ortopeda (swoją drogą 25 kwietnia mam kolejną wizytę u niego, dlatego nie omieszkam spytać o pozostałe kontuzje, które jak przeczytałem, leczy właśnie ortopeda). Minęły już od tamtego momentu bodajże 4 tygodnie i noga jak bolała, tak boli. Przy próbie jej wyprostowania czuję ucisk po zewnętrznej stronie kostki, a później już ból. Po przejściu około 2 kilometrów, nawet w stabilizatorze, również boli. Jest to o tyle dziwne, że zawsze po tygodniu już mogłem biegać, a obecnie ledwo chodzę na dalekie dystanse. (Zawsze w przypdaku takich kontuzji) Po drugie zawsze ból był od wewnętrznej strony kostki, a teraz po zewnętrznej. Moją głupotą było to, że zaraz po skręceniu poszedłem bronić na bramkę, a potem jeszcze 40 minut grałem w polu, usztywniając nogę, żeby tak nie bolało. W szpitalu (do którego udałem się prawie po tygodniu) napisali na kartce "skręcenie kostki i naderwanie czegoś tam". Kazali robić okłady z lodu, nosić opaskę uciskową i smarować jakimiś maściami.
Trzecia kontuzja. Wspomniałem, że zrobiłem wyjątek na zrobienie tych, jakże bezsensownych dwóch pompek na lewej ręce. Było to przedwczoraj. Nic nie czułem. Kompletnie. Dopiero wczoraj jak siedziałem przy biurku coś mnie tam ukłuło mocno. Myślałem, że to serce, ale to raczej odpada z kilku powodów. Zauważyłem dzisiaj, że klata nie jest tak symetryczna jak była i jedna część (koło mostka) jest dalej niż była kiedyś. Pisząc to czuję uczucie ciepła po lewej strony klaty, czasem mnie tam mocniej zakłuje, ale wytrzymuję.
Ogólnie jestem w fatalnej sytuacji. Jeśli będę musiał nosić gips na stopę, to zostają kule do poruszania się. Przy pozostałych dwóch kontuzjach raczej to poruszanie się o kulach będzie niemożliwe lub wyraźnie utrudnione. Za dwa tygodnie mam maturę. Za mniej niż tydzień - wizytę u ortopedy. Obecnie z klatą i bickiem nic nie robię. Czasem coś posmaruję, ale ogólnie mam (możliwe, że złudną) nadzieję, że samo się zrośnie.
Może to brzmieć komicznie, że mam tyle problemów, ale tak jest w istocie.
Jak się na to zapatrujecie? Co byście doradzili i co mogło się stać z tymi dwoma mięśniami/ścięgnami?
PS 1: Wrzucę kilka zdjęć.
PS 2: Czy taki natłok kontuzji może być spowodowany przeciążeniem układu nerwowego? (Stres, matura, ciągłe treningi i możliwe, że zbyt mało regeneracji).
Ps 3: Czy naderwany mięsień (szczególnie zależy mi tutaj na bicepsie) powróci do dawnego wyglądu i sprawności?
Pozdrawiam.