Cześć!
Zanim opiszę co mnie nurtuje zaznaczę, że nie jest to myśl, która spędza mi sen z oczu Z moją dietą jest ok i zwyczajnie chcę usłyszeć co myślą inni - podywagować czysto teoretycznie. Co za tym idzie, pomińmy odpowiedzi w stylu "nie ma co tym sobie zawracać głowy,skup się na zbilansowanej diecie". Do sedna:
Założenia: nasz hipotetyczny Janek redukuje, więc jest na deficycie - 2700kcal. Stosuje zbilansowaną dietę 2g B, 1,5g T i reszta z węgli.
1) Wśród różnych artykułów oraz zdań pojawia się stwierdzenie, że białko nie tuczy. Proces - trawienie białka do aminokwasów i późniejsza ich przemiana w glukozę, która dopiero byłaby prekursorem do tworzenia tkanki tłuszczowej - zachodzi jedynie w przypadku niedoboru glukozy, więc przy zbilansowanej diecie nie występuje taka sytuacja. Prawda czy fałsz?
2) Na koniec dnia Janek ma już zjedzone 2700kcal zgodznie z założeniami, ale dokłada do tego szejka - 30g WPC na wodzie co daje 115kcal więcej do dziennego bilansu. Czy szkodzi redukcji wyjście ponad założony deficyt a) kiedy taka sytuacja jest jednorazowa b) raz-dwa w tygodniu c) codziennie.
3) Zwiększmy ekstremalnie podaż białka - Janek zjada 2700kcal, lecz do tego w różnych posiłkach dodaje różne postaci czystego białka jak kurczak i odżywka, co w sumie daje extra 500kcal z samego białka i wychodzi ponad zerowy bilans. Tutaj takie samo pytanie. Czy szkodzi redukcji wyjście ponad założony deficyt a) kiedy taka sytuacja jest jednorazowa b) raz-dwa w tygodniu c) codziennie.
Czy to nadal redukcja i Janek nadal chudnie? Czy jednak suma kalorii w ciągu dnia jest ważniejsza i jeśli ich suma przebija zerowy bilans to organizm i tak odłoży tkankę tłuszczową? A może nie odłoży, lecz nie będzie Janek chudł?
A może stoi za tym coś więcej i się mylę. Jestem gotowy na krytykę i ciekawy odpowiedzi
Zanim opiszę co mnie nurtuje zaznaczę, że nie jest to myśl, która spędza mi sen z oczu Z moją dietą jest ok i zwyczajnie chcę usłyszeć co myślą inni - podywagować czysto teoretycznie. Co za tym idzie, pomińmy odpowiedzi w stylu "nie ma co tym sobie zawracać głowy,skup się na zbilansowanej diecie". Do sedna:
Założenia: nasz hipotetyczny Janek redukuje, więc jest na deficycie - 2700kcal. Stosuje zbilansowaną dietę 2g B, 1,5g T i reszta z węgli.
1) Wśród różnych artykułów oraz zdań pojawia się stwierdzenie, że białko nie tuczy. Proces - trawienie białka do aminokwasów i późniejsza ich przemiana w glukozę, która dopiero byłaby prekursorem do tworzenia tkanki tłuszczowej - zachodzi jedynie w przypadku niedoboru glukozy, więc przy zbilansowanej diecie nie występuje taka sytuacja. Prawda czy fałsz?
2) Na koniec dnia Janek ma już zjedzone 2700kcal zgodznie z założeniami, ale dokłada do tego szejka - 30g WPC na wodzie co daje 115kcal więcej do dziennego bilansu. Czy szkodzi redukcji wyjście ponad założony deficyt a) kiedy taka sytuacja jest jednorazowa b) raz-dwa w tygodniu c) codziennie.
3) Zwiększmy ekstremalnie podaż białka - Janek zjada 2700kcal, lecz do tego w różnych posiłkach dodaje różne postaci czystego białka jak kurczak i odżywka, co w sumie daje extra 500kcal z samego białka i wychodzi ponad zerowy bilans. Tutaj takie samo pytanie. Czy szkodzi redukcji wyjście ponad założony deficyt a) kiedy taka sytuacja jest jednorazowa b) raz-dwa w tygodniu c) codziennie.
Czy to nadal redukcja i Janek nadal chudnie? Czy jednak suma kalorii w ciągu dnia jest ważniejsza i jeśli ich suma przebija zerowy bilans to organizm i tak odłoży tkankę tłuszczową? A może nie odłoży, lecz nie będzie Janek chudł?
A może stoi za tym coś więcej i się mylę. Jestem gotowy na krytykę i ciekawy odpowiedzi
