Sprawa wyglada tak... co roku przed wakacjami probowalem zrzucic sadlo, moja budowa byla jak typowy skinnyfat bo mam siedzacy tryb pracy, jadlem malo i zle... pierwszy raz w zyciu cwicze nieprzerwanie prawie rok, codziennie jakas aktywnosc, czasem 1-2 dni przerwy. Przez pierwsze pol roku byl ostry deficyt i liczylem kcal, obecenie juz nie licze ale wiem co i ile
jem, nie jem duzo a kcal tylko z dobrych zrodel. Sniadania nie jadam, o 12.00 najczesciej duza piers gotowa na ok 100g i warzywa z wody, lub skyr ok 200g z owsianka, sezamem, orzechami, chia, slonecznik, po pracy trening i suple, wieczorkiem kolacja wasa z roznymi , sledziami, serami, maslem orzechowym, zoltym i innymi skladnikami bogatymi w bialko. Czasem raz w tygodniu gdy mam ciezszy trening pozwalam sobie na kawalek pizzy lub burgera ale jest to planowane z wyprzedzeniem tj. w ciagu dnia jem mniej aby utrzymac "bilans". Pije 3-4 kubki kawy dziennie. Niestety nie mam rozpisanej stricte diety, dzialam bardziej juz na "czuja". Nie czuje sie zmeczony a kazdy trening wchodzi idealnie, progres jest ale niewielki ale wole dobrze wygladac niz byc super silnym. Mam jedynie problem z bolem po wew. stronie lokcia (na zgieciu gdzie zaczyna sie bicek) od robienia bicepsa i musze dobrze rozgrzac reke aby przeszlo.
domerPoziom tkanki tłuszczowej jest już dość niski. Jak najbardziej można z niego już budować dobrej jakości mięśnie. Dół brzucha to niestety oporna tkanka tłuszczowa i redukcja jej jest bardzo ciężka. Musisz zdawać sobie sprawę z tego, że niekoniecznie uda się to Tobie w jednym cyklu treningowym, a bardziej na przestrzeni kilku lat.
Ilość kalorii jest niska, ale jeżeli jest to już końcówka redukcji, to ok.
Ile czasu jesteś już na ujemnym bilansie energetycznym? Jest to istotne pod kątem dalszych planów.