Witam.
Dzisiaj , mnie coś naszło na naleśniki. Pierwszy lepszy przepis , i zjedzone , a potem dopiero liczone haha. xd
I wyszło mi takie coś jak na zdjęciu.
Czyli : Węgle na dzisiaj - zjedzone. Białka brakuje , i tłuszczy także mało spożyte.
I pojawia się pytanie. Czy dobijać te tłuszcze tak jak zawsze do kaloryczności? I jak tak to czym.
Chyba , że dzisiaj nabić kcal bardziej z węgli? I dobić do tych 1800 kcal , a makrosami się nie przejmować?
Bo białko mogę nabić odżywką jakoś z wodą czy coś. xd

Dzisiaj , mnie coś naszło na naleśniki. Pierwszy lepszy przepis , i zjedzone , a potem dopiero liczone haha. xd
I wyszło mi takie coś jak na zdjęciu.
Czyli : Węgle na dzisiaj - zjedzone. Białka brakuje , i tłuszczy także mało spożyte.
I pojawia się pytanie. Czy dobijać te tłuszcze tak jak zawsze do kaloryczności? I jak tak to czym.
Chyba , że dzisiaj nabić kcal bardziej z węgli? I dobić do tych 1800 kcal , a makrosami się nie przejmować?
Bo białko mogę nabić odżywką jakoś z wodą czy coś. xd
